Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 1379.00 km (w terenie 90.00 km; 6.53%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 81.12 km |
Więcej statystyk |
Żółte rudbekie na Zielonym Wierzchołku, dzień drugi
-
DST
82.00km
-
Teren
10.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po śniadaniu (znów sponsorowanym) ruszamy w drogę. Przystanek przy kapliczce cerkiewnej w Podłężu Królewskim.
Rudbekie przy ujściu Pankówki do Liswarty. Za nimi widać miejsce, gdzie krzyżują się cieki wodne.
Jesteśmy przy synagodze w Krzepicach. Trochę pada.
Na drewnianym moście ślisko.
Znów rudbekie. Opanowały brzegi Liswarty.
Postój w Dankowie.
Te drzewa prawdopodobnie podcięły bobry. Jest ich u nas coraz więcej.
Przy wiszącej kładce w Zawadach kolejny postój.
To już ujście Liswarty do Warty. Jeszcze kolejny poczęstunek w Kulach i zadowoleni, uśmiechnięci, choć nieco mokrzy rozjeżdżamy się każdy w swoją stronę.
Kategoria wycieczka rowerowa
Żółte rudbekie na Zielonym Wierzchołku
-
DST
88.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oczywiście mowa o L.G.D. Zielony Wierzchołek Śląska.
Tym razem przeszli sami siebie. Wielkie brawa. Dwudniowy rajd od źródeł do ujścia Liswarty do Warty. Świetny pomysł, znakomicie zaplanowany i przeprowadzony, a do tego wszystko za darmo: koszulki, czapki, mapy, pięknie wydane przewodniki, jedzenie (przepyszne!), noclegi. Ja chcę być tak rozpieszczana.
Zaczęliśmy przy źródłach w Mzykach.( Mzyki - to prawie jak Muzyki)
Następny postój w Boronowie, w pięknym, drewnianym kościele. Tu byliśmy umówieni z księdzem, który bardzo ciekawie opowiadał nam o tym kościele i swoich działaniach.
Chrystus na krzyżu z kościoła w Boronowie.
Za Boronowem piękną aleją dębową pojechaliśmy obok stawów i dalej obok hodowli danieli i dzików.
Niedawno spotkałam dziki na wolności, teraz spojrzenie zza krat.
Ja jestem z lasu.
Oczywiście jechaliśmy wzdłuż Liswarty obserwując jak robi się coraz szersza, a na brzegach Rosną wierzby i żółcą się rudbekie.
W rezerwacie Cisy nad Liswartą strumyk, który zasili tę rzekę.
A to cisy z rezerwatu. Te akurat przygłuszone przez topole.
Przed starym młynem w Klucznie znów żółte rudbekie. Te kwiaty zdominują całą wycieczkę.
Drobny postój. Yacek zaprasza na kolejną wycieczkę, tym razem organizowaną przez Bractwo Kuźnic.
Zakończenie dnia w "Przystani" w Przystajni. Tu jemy, śpimy, poznajemy się. Jest naprawdę miło.
Kategoria wycieczka rowerowa
Tygodniowa drobnica
-
DST
47.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Tera Orbita
-
DST
222.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałam się na Tera Orbitę bez większego parcia na sukces. Po dość udanej pierwszej połowie zaczęłam jednak wierzyć w powodzenie. No i wdał się pech - zniszczone dwie dętki, nie do załatania. Pomimo usilnych prób pomocy udzielonych mi przez kilku wspaniałych towarzyszy orbitowania, uznałam, że jedynym sensownym wyjściem będzie powrót do domu pociągiem.
Przemili koledzy stracili sporo czasu i nerwów na walkę z oporną materią, a mogli przecież w tym czasie nabijać kilometry razem z najlepszymi. Pragnę im za to bardzo serdecznie podziękować!
Dziękuję także Krzarze za trud organizacji TO i wszystkim uczestnikom za towarzystwo.
Kategoria wycieczka rowerowa
Powrót
-
DST
105.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamyślałam wracać rowerem do Opola, jednak niekorzystne prognozy sprawiły, że zmieniłam plan i wyruszyłam do Wrocławia. Tym razem mądrzej, bo przez Jawor. Dystans wyszedł znacznie krótszy niecałe 90km (nie było błądzenia). We Wrocławiu dworzec w remoncie i w związku z tym straszny bałagan. Jednak jakoś załadowałam się na pociąg. Ledwo pociąg ruszył zaczęło padać. Za chwilę lunęło jak z cebra. Zanim dojechałam do Opola deszcz ustał. Tu miałam dwie godziny oczekiwania na połączenie z Czewką. Pojeździłam więc trochę po mieście.
Miałam farta do pogody, megafarta.
Kategoria wycieczka rowerowa
Pierogi z serem i miętą
-
DST
48.00km
-
Teren
30.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś było dużo terenu. Pokręciłam się szlakami i ścieżkami w obrębie Parku Krajobrazowego Chełmy. Bez szaleństw, gdzie było trudno, schodziłam z roweru.
Jedna z wież widokowych, wybudowanych przed wiekiem na potrzeby turystyczne. Ta stoi na Górze Bazaltowej.
Druga z nich na górze Radogost.
Uroczysko leśne.
Dziś wróciłam wcześniej niż zwykle. Obiad, pakowanie, pożegnanie z przemiłymi gospodarzami.
Na koniec jeszcze niespodzianka - pierogi ruskie i pierogi z serem i miętą. Pierogi ruskie pyszne, jak zresztą wszystko, co tutaj jadłam, ale te serowo-miętowe - po prostu rewelacja! Oj, będzie mi Krzysiek zazdrościł!
Kategoria wycieczka rowerowa
Dzik jest dziki, dzik jest zly...
-
DST
73.00km
-
Teren
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakie ma kły nie sprawdziłam.
Ledwie ujechałam kilka kaemków pięknym czerwonym szlakiem w stronę Leszczyny, gdy je spotkałam. Szły jeden za drugim, całkiem spore stadko młodych (jak sądzę) dzików. Przestraszyłam się tego, czy aby jakaś bojowo nastawiona samica za nimi nie podąży. Stanęłam i nawet zdążyłam wyciągnąć aparat zanim wszystkie przeszły. Odczekałam chwilę, akurat nadjeżdżał samochód (jeden z dwóch spotkanych na tym szlaku:) i ruszyłam tuż za samochodem udając, że to ja jestem taka groźna i robię taki straszny hałas. Uf, udało się!
Nieco dalej, na szczycie górki, przegapiłam znak skrętu i zrobiłam niepotrzebną, choć miłą pętelkę po leśnych i polnych ścieżkach.
Wróciłam do punktu wyjścia.
W Leszczynie wokół starych pieców bliźniaczych prace budowlane. Właśnie tworzy się Skansen Zagłębia Miedziowego. Pracownicy jednak pozwalają wejść na teren budowy i zrobić fotki.
Olbrzymie koło ze skansenu.
Kolejny cel wyjazdu - Jawor z pięknym ratuszem, rynkiem z podcieniami i wieloma zabytkami.
Kościół Pokoju w Jaworze. Wnętrze rzeczywiście robi wrażenie bogactwem dekoracji, jednak zdjęcia mi nie wyszły - było zbyt ciemno.
Zamek Piastowski w Jaworze. Niestety, bardzo zaniedbany.
Kolejny etap wycieczki prowadził przez rezerwat przyrody Wąwóz Myśliborski.
Lubię takie, nieco mroczne klimaty.
I zjazd wśród łąk z widokiem na pałac w Myśliborzu.
Kategoria wycieczka rowerowa
Lipa, Niesytno, zagubiona szubienica
-
DST
82.00km
-
Teren
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Moja kwatera znajdowała się w pobliżu rezerwatu Lipa. Nie można było więc tam nie zajrzeć. To teren, gdzie m.in. występują salamandry. Najłatwiej dostrzec je po deszczu. Cóż, deszcz mnie omijał :)
Z wąwozu wyjechałam przy stawach. Dalej ruszyłam lasami do Muchowa i dopiero stamtąd asfaltem na Wojcieszów.
Z Wojcieszowa także asfaltem na zamek Niesytno.
Ruiny toną w krwawnikach. Powiedziałabym, że są zakrwawniczone.
Obok zamku wspaniała stara lipa.
Wracałam też przez Wojcieszów, gdyż chciałam tu zwiedzić ruiny zamku i szubienicy. Ruiny zamku znalazłam, okazały się niezbyt ciekawe. Do ruin szubienicy niestety nie dotarłam. Prowadzi tam jakaś ścieżka wśród łąk. Najpierw zgubiłam drogę, trochę błądziłam, później zniechęcili mnie miejscowi ludzie mówiąc, że teraz tam nie chodzą bo jest dużo żmij.
Kategoria wycieczka rowerowa
Myknąć obok Wilkołaka do zamku na wulkanie
-
DST
103.00km
-
Teren
10.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ruszyłam. Najpierw przez las, potem szutrówką pięknie wijącą się wśród pól i pagórków.
W okolicy wiele tradycyjnych budynków podobnych temu, wiele także zrujnowanych budowli i pałaców.
Ta droga prowadzi na Wilków.
To już Wilkołak z rezerwatem geologicznym.
W Złotoryi zatrzymałam się dłużej, pozwiedzać, zjeść, odpocząć.
Zamek w Grodźcu. Pięknie położony, na wygasłym wulkanie, obecnie odrestaurowany częściowo, przystosowany do potrzeb turystycznych i filmowych.
Do zamku prowadzi kolejna, pięknie zacieniona alejka.
Powrót też w pobliżu Wilkołaka lecz nieco bardziej bocznymi drogami. Ta droga prowadzi do kamieniołomu, zamknięta dla turystów.
Taka pogoda towarzyszyła mi nie tylko tego dnia lecz przez cały pobyt.
Kategoria wycieczka rowerowa