anwi prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:728.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:72.80 km
Więcej statystyk

Praca, zakupy

  • DST 11.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 01.05.2012


Kategoria po mieście

Pod wiatr

  • DST 70.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 30.04.2012


Najpierw kościółek w Gaszynie. Kościółek piękny z wieloma siedemnastowiecznymi zabytkami i parafia znana w okolicy z organizowania Gaszyńskich Majówek. Krzara wybiera się na tę imprezę więc ją z pewnością opisze.
Nasz miły gospodarz podjął się roli przewodnika. Ten dzień miał być przeznaczony na nieśpieszne zwiedzanie okolic Wielunia. W efekcie niezwykle silnego i uparcie wiejącego w twarz wiatru wypoczynkowy program zamienił się w walkę o każdy kilometr. (Przynajmniej dla mnie). O tempie w jakim się poruszałam lepiej nie wspominać. Żeby nie było zbyt lekko, dokuczał też upał i spalona słońcem skóra.

Muzeum Wnętrz Dworskich w Ożarowie. Byłam tu już kiedyś lecz muzeum było zamknięte. Tym razem udało się je zwiedzić. Świetna sprawa - można się poczuć jak w zamieszkałym, żywym dworze.

Za dworem tarasowo ułożone stawy rybne.

Mlecze nad stawem. Po wierzbie w głębi widać, jaki wiatr nam towarzyszył.

Obiad w Byczynie w Karczmie "Spichlerz". Posiłek smaczny, niedrogi i ładnie podany. Miejsce godne polecenia.

Z okna karczmy widok na średniowieczne mury obronne.
Po obiedzie stwierdziłam, że pora mi gnać do Kluczborka na pociąg, Krzara został dłużej porobić zdjęcia. Szczęśliwie udało się złapać połączenie z Czewką. Powrót rowerem w tych warunkach byłby zabójczy.


Kategoria wycieczka rowerowa

Z wiatrem

  • DST 166.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 30.04.2012


Zaczyna się baaardzo długi weekend. Dla mnie jednak nie tak bardzo długi. Niestety, nie mogłam wziąć urlopu. Trzeba było powściągnąć apetyt na dalszy wyjazd turystyczny. W zamian w ostatniej chwili uzgodniliśmy z Krzarą objazd fragmentu kolejnej Orbity. Ruszyliśmy jak wariaci, bez zaplanowanego noclegu, bez namiotu, Krzara postawił na naszych rowerowych przyjaciół. Rzeczywiście, można na nich polegać, i Ola (Aleksandrass) i Krzysiek z Gaszyna okazali się bardzo pomocni.
Skorzystaliśmy ze staropolskiej gościnności Krzyśka i jego bliskich.

Zjawiliśmy się brudni i upoceni po długiej trasie, a gospodarz- jak widać - elegancki, po rocznicowej mszy w kościele.

Gdy zobaczyliśmy dom Krzyśka, to nas zatkało.

Ogród pełen urokliwych zakątków.

Stawy, sad, stare zabudowania... Jest co podziwiać. Nie to najważniejsze, najważniejsi są ludzie - mądrzy, ciepli, serdeczni. Dziękuję za wspaniałą gościnę!


Kategoria wycieczka rowerowa

Tygodniowa drobnica

  • DST 56.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012


Kategoria po mieście

Źródło- Szczelina

  • DST 116.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 kwietnia 2012 | dodano: 23.04.2012


O istnieniu tej jaskini dowiedziałam się z nieocenionego Jurajskiego Forum Dyskusyjnego. Jaskinia ciekawa, mało znana i będąca ewenementem na Jurze.
Gdy powiedziałam o niej Krzyśkowi zapalił się do niej bardziej nawet, niż ja. Zakupił niezbędne dla jej penetracji kalosze, zamocował na rower bagażnik i sakwy (za czym nie przepada) i dał się namówić na wyjazd o nieco wcześniejszej porze niż zwykle, bo o 8.30 (za czym tym bardziej nie przepada).
Rano pogoda śliczna, ptaki świergolą jak oszalałe, niebo bez jednej chmurki, jedzie mi się świetnie na wąskich oponkach świeżo dopompowanych (czy muszę dodawać przez kogo?). Bajka. Po drodze spotykamy mnóstwo rowerzystów. Wielu z nich jedzie na zawody do Janowa. Spotykamy też przemiłego znajomego - Zbyszka i jego kolegę - Piotrka. Od słowa do słowa, okazuje się, że oni także interesują się jaskiniami. Zaproponowali, że pokażą nam otwory jaskiń: Wiernej i Wiercicy. Z ochotą przystaliśmy na to i pojechaliśmy do Ostrężnika. Ciekawe zwiedzanie, które z pewnością będzie miało ciąg dalszy.

Zbyszek i Piotrek przy otworze jaskini.
Trzeba było jednak rozstać się z miłymi towarzyszami, żeby zrealizować swój cel.

Jaskinia Szczelina- Źródło mieści się w Lelowie. Wody z niej wypływające zasilają rzekę Białkę. Przed wejściem błotnisty teren bogaty we florę i faunę. Gdy kątem oka dostrzegłam żabę, rzecz jasna ruszyłam za nią z aparatem. Niestety błoto okazało się zdradliwe i wciągnęło mi nogę powyżej kalosza. Szczęśliwie druga noga znalazła jakieś podparcie i udało mi się zaraz wygramolić. No, ale zostałam z kaloszem pełnym błota :D :D :D

Opłukałam nogę, kalosza, skarpetę i nieco zmokła ruszyłam z powrotem do jaskini.

W korytarzach jaskini płynie czysta, źródlana woda, mącona jedynie naszymi krokami.

Jaskinia zbudowana z piasków, na ścianach widać kolejne warstwy, niektóre zabarwione na czerwono, zapewne związkami żelaza.

Wewnątrz ze zdziwieniem natykam się na nietoperza. Przecież to już wiosna, a u wylotu jaskini mnóstwo owadów. Jakiś leniuch? Mała "sesja fotograficzna" nie robi na nim żadnego wrażenia.

Dalsza część korytarza jest wąska, a ja nie mam ciuchów na zmianę. Zostawiam ją więc Krzarze, a sama ruszam w stronę światła. Po wyjściu widzę, że zaczynają dziać się niepokojące rzeczy: jakiś przelotny deszczyk, dalekie odgłosy burzy, szare niebo. Gdy Krzysiek wychodzi, nad nami wisi już czarna chmura. Postanawiamy przeczekać pod podcieniami w rynku. Po dziesięciominutowym deszczu przejaśnia się. Ruszamy. Ujechaliśmy ze trzy kilometry, znowu pada. Chowamy się pod wiatą. To już ulewa. Po półgodzinnym oczekiwaniu znów się przejaśnia i znów ruszamy. No tym razem, to nas dopada naprawdę- leje jak z cebra, a my bez możliwości schronienia. Wkrótce robi mi się wszystko jedno, dopóki deszcz i bryzgi wody spod kół nie sprawiają, że przestaję widzieć po czym jadę, a więc znów jakaś wiata i przeczekiwanie najbardziej gwałtownych opadów. Jednak w mokrych ciuchach zimno, lepiej więc jechać. Za Janowem coraz ładniej, im bliżej Czewki tym bardziej sucho, od Olsztyna nawet śladu kałuż.
A teraz aspirynka, ciepły, suchy domek i wspominanie niedawnej przygody :)


Kategoria wycieczka rowerowa

Tygodniowa drobnica

  • DST 54.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano: 19.04.2012


Kategoria po mieście

Do Sygontki na pstrąga

  • DST 76.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 15 kwietnia 2012 | dodano: 15.04.2012

Pogoda zapowiadała się niezbyt ciekawie, jednak głupio uczepiłam się tej odrobiny nadziei, jaką dawała prognoza na Meteo. To był błąd.

Najpierw była delikatna mżawka.

Potem krople deszczu zrobiły się większe i było ich też coraz więcej.

Po drodze dużo kwiatów, głównie zawilce, przylaszczki i podbiały, jednak prawie wszystkie miały stulone płatki. Deszcz nie przeszkadzał kaczeńcom. Widać, że lubią wilgoć.

Z czasem kropli tylko przybywało.

Dotarliśmy jakoś na miejsce. Pstrąg był, smaczny i świeży, zaczął jednak dopominać się o Żywca. Ja mu tłumaczę, że rowerzystom nie wolno, że sok pomidorowy też pasuje, a on swoje... I co tu z taką rybą począć?


Kategoria wycieczka rowerowa

Tydodniowa drobnica

  • DST 63.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 14 kwietnia 2012 | dodano: 15.04.2012


Kategoria po mieście

Szukając żywca

  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | dodano: 10.04.2012

Nie, nie, nie. Nie tego żywca.
Ani tego, ani tamtego.
Nie mam na myśli napoju, nie mam na myśli miasta, nie chodzi mi o zwierzę...
Tym razem udałam się ze znajomymi na pieszą wycieczkę w okolice Ostrężnika i Czatachowy. Wszędzie dużo przylaszczek i zawilców, jednak większość z nich wciąż ma stulone płatki.

Pilnie patrzę pod nogi. To fiołki.

Złoć żółta.

To miodunka, o ile się nie mylę.

Idziemy dalej.
Drzewa gołe, gdzieniegdzie tylko maleńkie listki lub bazie, ale słońce sprawia, że jest pięknie.

Na górze Bukowie żółcą się drobne roślinki. Berberys wąskolistny.

Przechodzimy koło pustelni w Czatachowie. Ciekawy napis na krzyżu.

Idziemy na przełaj, wśród skał. W takich miejscach jest szansa, że znajdę to, czego szukam.

To kokorycz pełna. Ciekawa, o nietypowej urodzie.

Czasem listki wydają się ładniejsze od kwiatów.

No i jest. Żywiec dziewięciolistny.
Przed tygodniem spotkałam te rośliny w Górach Sokolich i długo nie mogłam znaleźć nazwy. Przeszukałam internet, książki, rozpytywałam się wśród znajomych i nic. Wreszcie wpadłam na pomysł, żeby zadać pytanie na Jurajskim Forum Dyskusyjnym i to był strzał w dziesiątkę. Odpowiedź miałam w kilka minut. Naprawdę świetna strona, warta polecenia.


Kategoria zamiast roweru

Drobnica tygodniowa

  • DST 72.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 kwietnia 2012 | dodano: 07.04.2012

Wszystkim zaglądającym życzę Wesołego Alleluja!


Kategoria po mieście