Marzec, 2011
Dystans całkowity: | 737.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 73.70 km |
Więcej statystyk |
Praca, po mieście- zbiorówka
-
DST
51.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Meta Menardi
-
DST
93.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najbardziej jadowity pająk w Polsce. Szczególnie upodobał sobie na siedlisko Jaskinię Cabanową w Górach Towarnych. I tam właśnie dziś wybraliśmy się razem z Krzarą. No, to jest wyzwanie!
Góry Towarne są niedaleko, a dzień dzisiejszy słoneczny, choć chłodny. Trzeba było więc trochę wydłużyć sobie trasę. Krzara znalazł dodatkowy cel - lokalizację Jaskini Kryształowej.
Oto wejście do Jaskini Kryształowej. Trochę ciasno, ale trzeba będzie się wcisnąć. Nie dziś.
Dziś w planie Cabanowa i te straszliwe pająki.
Umyśliłam sobie, że przodem puszczę Krzarę, który może tłustym kąskiem nie jest, za to jest długi i pewnie minie trochę czasu zanim go pożrą. A ja cichcem, gdzieś boczkiem boczkiem przemknę się, na wszelki wypadek, jak białą flagą, wymachując tanim pisemkiem pornograficznym, żeby jasno dać im do zrozumienia, jak bardzo jestem niesmaczna.
Dla większej pewności nasunęłam kaptur na głowę i zamotałam się w szmatki, żeby żaden stawonóg nie dostał mi się za kołnierz.
Oto i on - Meta Menardi. Raczej - jeden z nich. Szybko przeciskamy się przez ciasny korytarz i docieramy do tej części jaskini, gdzie pająków nie ma, za to jest sporo pięknych nacieków wapiennych.
Trzewia ziemi. Te kamienne formy bardzo przypominają mi formy organiczne.
Podziwiamy bogactwo kształtów i kolorów, ciesząc się, że odkrywamy dla siebie nowy, podziemny wymiar znajomych miejsc.
To już wyjście z jaskini. Oboje jesteśmy cali i zdrowi. A przynajmniej tak nam się wydaje ;)
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo z tygodnia: praca, kursy po mieście.
-
DST
75.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Nie chciało mi się
-
DST
47.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
To miała być dłuższa wycieczka. Jednak odpuściłam. Krzara umówił się z Sikorem, wiedziałam, że tempo będzie ostre, o wiele zbyt mocne dla mnie. Koło południa, gdy wyjrzało słońce, stwierdziłam, że jednak nie wysiedzę w domu i ruszyłam w stronę Olsztyna wypatrując po drodze, czy coś zielonego spod śniegu się nie przebija. Ledwo ruszyłam, dzwoni Krzysiek wracający już w stronę domu i umawiamy się w Olsztynie, w Barze Leśnym. Tam, jak zwykle, są rowerzyści, wśród nich znajomy Jacek, którego dotąd kojarzyłam nie z rowerem, lecz z biegówkami. Miła pogaducha i dalej w drogę. Niedaleko, w Góry Sokole. Warunki w terenie ciężkie, wracamy więc pod Biakło.
Tu zostawiamy rowery i spacerkiem pod szczyt.
Nie tracę nadziei i wciąż szukam śladów wiosny między skałkami.
Nawet zeszłoroczny koper napawa mnie jakąś otuchą.
Słońce to świeci, to chowa się za chmurami rzucając szare cienie na śnieg.
Wreszcie na skałkach znajdujemy coś żywego, ale czy to nowe przyrosty, czy takie przetrwały pod śniegiem - nie wiem.
Krokusy. Chciałabym móc napisać, że znalazłam je na zboczu. Niestety nie, były pod wiejskim płotem, pieczołowicie posadzone ludzką ręką, ale cóż, lepsza taka wiosna niż żadna.
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo z tygodnia: praca, zakupy.
-
DST
67.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Na ciulim do Lelowa
-
DST
112.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
To był pomysł Krzary. Jednak nie czułam się dziś dobrze. Od wczoraj dokucza mi ból gardła i katar. Rano pełna wahań zmierzyłam temperaturę - 36,6. Jadę! Krzysiek ma podobne dolegliwości - razem kwękać przyjemniej, zwłaszcza na rowerach i w taki słoneczny dzień jak dziś.
Na wjeździe do Lelowa niespodzianka - remont mostu przy starym młynie. Ciekawe jak tu się zmieni za parę miesięcy.
Cmentarz w Lelowie pięknie położony na górce. Lubię tu zaglądać. Tym razem wchodząc spłoszyłam wiewiórkę. Szkoda, że uciekła.
A to już cel naszej wycieczki. Ciulim smakował nam obojgu.
Powrót przez Przyrów, Świętą Annę, Mstów.
Jeszcze upolowałam stadko wróbli dla Kajmana, jeszcze kapeć Krzyśka i zepsuta pompka i tak, z małymi kłopotami zakończyliśmy kolejny rowerowy wypad.
Kategoria wycieczka rowerowa
Po mieście, to tu, to ówdzie.
-
DST
32.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z powodu pewnej smutnej uroczystości nie ruszyłam dziś za miasto. Pogoda jednak była taka piękna, że pokręciłam trochę po mieście, trochę załatwiając drobne zakupy, trochę dla przyjemności.
Zbiorczo z tygodnia: praca, zakupy.
-
DST
52.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Na łowy!
-
DST
114.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Oj, niedobrze, niedobrze - jojczyłam cały wieczór, gdy wyczytałam w necie, że Kajman upolował już całe stadko wróbli, a ja nic - zero. Trzeba było bezwzględnie spiąć się dzisiaj i ruszyć na polowanie. W polowaniu towarzyszył mi Nowy.
Dotąd nie miałam refleksu. Przyda się.
Długo trwało nim coś wytropiłam. Gdy zobaczyłam więc to, co powyżej ucieszyłam się i czym prędzej sfociłam, wątpiąc, czy coś bardziej wróblowatego uda mi się znaleźć. Jednak: żuraw też wróbel. Nieprawdaż?
Wkrótce spotkało mnie większe szczęście i za jednym zamachem ustrzeliłam trzy sztuki. Co prawda, jeden wróbel bez głowy, ale co tam, sztuka się liczy.
Niedługo pojawił się następny wróbel. Gatunku nie umiałam jednak zidentyfikować. Mam nadzieję, że pomoże mi w tym nasz znakomity wróblolog Kajman, a może któraś z nie mniej świetnych wróblolożek Niradhara lub Alistar?
Obok podobny osobnik.
I następny. Ten, to zapewne lider.
Myślę, że należy sformułować tezę, że wróble, tak jak nieszczęścia, chodzą stadami.
I znów przez długie kilometry nie napotykałam żadnej łownej zwierzyny. Dopiero w Kusiętach. Jest! I to nie byle jaki, bo patriotyczny - z jednym okiem czerwonym, a drugim białym.
I niedaleko, w Srocku, jakby potwierdzając moją teorię pojawił się kolejny, podobny osobnik.
Obok - następny. I jeszcze postać z parasolem, jak uosobienie tej troski i ochrony jaką powinniśmy otaczać nasze drogie wróble.
Ktoś mógłby może zarzucić mi, że wróble, które upolowałam są takie trochę sztywne, no, ale co miałam zrobić, skoro te mniej sztywne mi pouciekały. Dopiero w Częstochowie, na Warcie znalazły się takie, które chciały popozować.
I po co było jechać tyle kilometrów?.
Jak to po co - żeby oswoić Nowego.
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo od początku marca: praca, sklepy.
-
DST
94.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
W tym tygodniu było sporo jazdy po sklepach, gdyż zamierzałam kupić rower. Dziś kupiłam i zrobiłam sobie małą jazdę próbną. Rower crossowy Authora Reflex. Jutro planuję na nim pojechać trochę dalej.
Kategoria po mieście