Styczeń, 2011
Dystans całkowity: | 441.50 km (w terenie 25.00 km; 5.66%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 44.15 km |
Więcej statystyk |
Do i z pracy, poczta
-
DST
9.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Sokole Dziury
-
DST
51.00km
-
Teren
10.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wybraliśmy się z Krzarą w Sokole Góry, wyszukać najłatwiejsze dziury do zaliczenia.
Górki też były po drodze. Po cienkiej warstwie śniegu jechało się całkiem nieźle. Na zdjęciu skała Pielgrzym.
Głównym celem była Jaskinia Olsztyńska, której wejście zdobią piękne sople o tej porze roku.
Jaskinia to nie tylko skały i woda. Tam jest sporo żywych istot. To jakiś owadzi kokon. Może ćmy?
A to ćma ozdobiona błyszczącymi kroplami wody.
Pajęczynka na sklepieniu jaskini.
Wyjście z Jaskini Olsztyńskiej.
W drodze z jednej jaskini do drugiej cieszyliśmy oczy tym, co na powierzchni.
To już Jaskinia Komarowa. Łatwa, niewielka. Zimą pięknie ozdobiona lodową firanką.
Dzisiejsza wycieczka obfitowała w jaskiniowe, lodowe twory. Taką ją zapamiętam.
Kategoria wycieczka rowerowa
Między nami, jaskiniowcami...
-
DST
34.00km
-
Teren
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
No, spodobało się łażenie po dziurach. Dziś kolejna, łatwa, a zarazem bardzo atrakcyjna jaskinia na Zielonej Górze. Zdjęcie przy wejściu. Nasze cienie już tam są.
W jaskini ktoś był. Spotkani ludzie okazali się być nie lada znawcami. Nie tylko zaimponowali nam wiedzą o jaskiniach, ale i o ich faunie. Odnaleźć nietoperze w jaskini to może nie takie trudne, ale nazwać ich gatunki, nazwać znajdującą się obok ćmę. No, na to trzeba fachowca. Po krótkiej, lecz bardzo ciekawej rozmowie nasi nowi znajomi udali się w dalszą drogę do (zwykle zamkniętej) Jaskini Maurycego.
Zostaliśmy sami, skierowaliśmy się w głąb jaskini.
Naszym oczom ukazują się stalagnaty, z których słynie ta jaskinia.
Na mokrych skałach łatwo jest się poślizgnąć. Na szczęście ukształtowanie terenu jest dość bezpieczne i raczej płaskie.
Zachwyca bogactwo faktur.
Krzysiek oczywiście znalazł jakąś dziurę do której dostęp był bardziej ambitny.
Mnie wystarczała uroda tego, co łatwo dostępne.
To już światło otworu wyjściowego. Wędrówka po jaskini, choć krótka, była bogata we wrażenia. Teraz na rowery i powrót terenem do miasta.
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo z tygodnia - dojazdy do pracy
-
DST
44.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
W jaskini cieplej
-
DST
54.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dlatego chętnie podchwyciłam pomysł swojego rowerowego przyjaciela, żeby zwiedzić dziś jaskinie w Górach Towarnych. Wcześniej jednak Krzara musiał wypełnić to, do czego się zobowiązał, tzn porządkowanie tras biegowych w Biskupicach.
Wyjechaliśmy rano razem. Krzysiek do Biskupic, a ja zatrzymałam się w Olsztynie.
Najpierw zajrzałam do Stodoły Krzycha na małe co nieco.
Towarzyszył mi uroczy kociak.
Potem pokręciłam się po okolicy, trochę rowerem, trochę z buta, podziwiając piękne skałki na nowo nieco pobielone świeżą warstwą śniegu.
Były też sople, pozostałe po niedawnej odwilży.
Wreszcie, z godzinnym poślizgiem dotarliśmy do jaskini. Jest na co popatrzeć, pięknie ukształtowane formy wapieni przykuwają uwagę.
Czasem trzeba było się przeczołgać. Oj, ubrudziliśmy się mocno.
Do tych najwęższych korytarzy nawet nie próbowałam się wciskać. Jednak wrażenia świetne. Zwiedziliśmy Jaskinię Niedźwiedzią i Towarną. Na Dzwonnicę zabrakło już czasu. I tak wracaliśmy po zmroku.
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo z tygodnia: praca, zakupy, poczta.
-
DST
52.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota. Przed niedzielną wycieczką trzeba jakieś węglowodany wrzucić na gary. Makaron z pszenicy durum, pełne ziarno. Do tego awokado utarte z przyprawami, sokiem z cytryny, serami i szynka podsmażona na oliwie. Wyszło nieźle, lecz właściwych przypraw jeszcze będę szukała.
Kategoria po mieście
Wyjechaliśmy w deszczu.
-
DST
64.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krzara obiecał pomoc przy oznaczaniu szlaków biegowych w Biskupicach, więc chciał dotrzymać danego słowa, a ja ruszyłam z nim dla towarzystwa, no i, oczywiście, z racji mojego rowerowego nałogu. Zmokliśmy dość dokładnie, dlatego w Olsztynie wstąpiliśmy do Baru Leśnego, żeby ogrzać się i osuszyć choć trochę przemoknięte ubranie.
W barze wkrótce pojawili się znajomi rowerzyści Przemo, Markon, STI. Ich też deszcz nie zniechęcił do jazdy na rowerze. Powspominaliśmy przejechaną w ubiegłym roku Gigaorbitę, pogadaliśmy o planach na ten rok. W międzyczasie okazało się, że akcja w Biskupicach została odwołana.
Ruszyliśmy jednak do Biskupic, zgodnie z planem.
Jeszcze "sesja fotograficzna" na molo w Zrębicach i powrót przez Olsztyn w stronę Częstochowy. Za Olsztynem stwierdziłam, że pogoda robi się coraz ładniejsza i zamiast gonić za tymi (przemiłymi zresztą) harpaganami, wolę zawrócić i zrobić parę fotek w Górach Towarnych. Krzysiek też wkrótce do mnie dołączył i to z ofertą kanapkowo-herbaciano-bananową.
W lesie jeszcze krople deszczu na igłach sosen. Pięknie błyszczały w skłaniającym się już ku zachodowi słońcu.
Dobrze znajome skałki, ale czy one mogą się znudzić?
Nadchodzi Krzysiek z wałówką.
Posiłek warto zjeść u wylotu jaskini, bo tam cieplej i zacisznie.
Kolejna udana wycieczka, mimo, początkowo, niesprzyjającej pogody.
Pragnę wszystkim, którzy tu zaglądają polecić blog Niradhary, który bierze udział w konkursie na najlepszy blog roku. Każdy, kto kocha rower i góry z pewnością doceni zalety tego blogu i zagłosuje tak jak ja :) Głosować można do 20 bm. Warto więc się pospieszyć.
Kategoria wycieczka rowerowa
Zbiorczo: dojazdy do pracy w tym tygodniu, zakupy.
-
DST
49.50km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Roztopy
-
DST
69.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Śnieg topnieje, ciepło, słońce, grzech nie siąść na rower. Jednak to wciąż zima, a zimowe wycieczki staram się zawsze zaplanować tak, żeby dojechać do jakiejś knajpki, zjeść coś i zagrzać się w ciepłym pomieszczeniu przed drogą powrotną. Często jadąc do Złotego Potoku mijamy park miniatur zamków jurajskich i sąsiadujący z nim zajazd. Tym razem postanowiliśmy z Krzarą wstąpić tam.
Okazało się, że park jest zamknięty. Zajazd również.
Oczekiwał nas jedynie drewniany kucharz z również drewnianą świnką na tacy. Pojechaliśmy więc do Janowa, do restauracyjki, w której już nie raz udawało nam się smacznie zjeść. I tym razem zamówiony żurek okazał się dobry, pożywny i niedrogi.
Nieplanowanym urozmaiceniem wycieczki było spotkanie Zbyszka - kolarza szosowego, tym razem jednak na góralu. Przejechaliśmy wspólnie sporą część drogi gawędząc miło na rowerowe tematy.
Kategoria wycieczka rowerowa
Po mieście, zakupy
-
DST
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na ścieżkach rowerowych topniejący śnieg i kałuże, szaro i brudno, jednak w powietrzu czuć wiosnę. Ósmy stycznia? Dla mnie mogłaby się już zacząć.
Kategoria po mieście