Maj, 2010
Dystans całkowity: | 1120.20 km (w terenie 102.00 km; 9.11%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 41.49 km |
Więcej statystyk |
Współcześni rycerze jeżdżą na rowerze
-
DST
199.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
To dewiza jednego z moich znajomych. Po raz kolejny przekonałam się o jej prawdziwości. Już myślałam, że nie znajdę towarzystwa na wyjazd do Mosznej. Trasa długa, mało kto ma chęć pedalić 200km po to tylko, żeby powąchać kwiatki. Mój rowerowy przyjaciel zaplanował na ten weekend start na zawodach w Rudnikach. Byłam więc prawie pewna, że pojadę sama. Jednak nie. Krzara okazał się niezawodny. Zlitował się nad słabą niewiastą, dotkniętą ciężką cyklozą i wybrał się ze mną. Może po części powodowało nim zamiłowanie do pokonywania trudności, zaliczył w piątek ostry trening z synem, w sobotę 200km na rowerze, w niedzielę bieg na 13km. Jednak wyjazd zaplanował po swojemu - samochodem do Lublińca, stąd rowerami do Moszny i z powrotem.
Na samym początku niesamowite spotkanie. Omalże nie wpadliśmy na jelonka. Szkoda, że tego nie udało się utrwalić na zdjęciach. Dobrze, że gdzieś w głowie zapisują się filmy z takimi zdarzeniami. Później, przy jakiejś okazji, albo i bez, odtwarzają się ubarwiając szarą codzienność.
Obawiałam się, że w sobotę jazda szosami może być uciążliwa, ze względu na duży ruch samochodów, lecz było całkiem przyjemnie, a niektóre fragmenty drogi do Jemielnicy były wręcz przeurocze. Ulewne deszcze, które tak zaszkodziły ludziom dla roślin były korzystne. Zieleń teraz jest niezwykle soczysta, ma kolor urozmaicony i świeży, koi nerwy i cieszy oczy.
Tu już myślałam, że to Moszna. Pomyliłam się, to fragment bramy do pałacu w Dobrej, obecnie niedostępnego.
A to już Moszna, obfotografowywana ze wszystkich stron.
Azalie pachną i zachwycają barwami, choć już po trosze przekwitają.
Wnętrze pałacu.
Rododendrony odbijają się w parkowym strumyku.
Rododendrony.
Jeszcze kamienny uśmiech wilka...
...i już żegna nas brama z gladiatorami.
Ja tu jeszcze wrócę. Przez Opole i Bory Niemodlińskie :)
Kategoria wycieczka rowerowa
Praca, Masa Krytyczna
-
DST
15.70km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po pracy na Masę. Dużo ludzi ponad 250. Super.
Na starcie spotykam Andzię z Magnumem. Zabieram się z Magnumem na krótką przejażdżkę w tandemie. Uczciwie mówiąc to Andzia użyczyła mi swojego miejsca. I tak jestem dowartościowana, bo Magnum to autorytet w naszym rowerowym Światku.
Spotykam znajomych z córą.
A to rowerokrzyśki: Krzara I Krydus.
Praca, zakupy, dworzec
-
DST
15.50km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałam się na dworzec, żeby dowiedzieć się o pociąg do Opola. Może jednak wybiorę się do tej Moszny. Wiosna w tym roku późno się zaczęła, to może azalie jeszcze nie przekwitają. Bilet nie taki drogi - 17zł, a jeszcze bardziej zachęca cena przewozu roweru - 1zł! Co prawda złotówka tylko w weekendy, w tygodniu jest 5zł, ale właśnie weekendy mnie interesują. Żeby tylko udało mi się znaleźć towarzystwo! Samotna jazda na długi dystans zbytnio mi się nie uśmiecha.
Kategoria po mieście
Do pracy i po rower
-
DST
12.80km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po rower oczywiście rowerem, ale jak tu wrócić na dwóch rowerach? Kiedyś widziałam jak ktoś, jadąc na jednym, prowadził drugi rower. Nie jestem taka ambitna, pojechałam dwa razy. Rowerek po wymianie napędu spisuje się cacy.
Kategoria po mieście
Praca, Real, z rowerem do remontu
-
DST
14.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria po mieście
Miała być Moszna
-
DST
96.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak zwykle w porze kwitnienia azalii wybierałam się do Moszny i jak zwykle na przeszkodzie stanęły mi moje własne
imieniny. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że tym razem uda się pogodzić i jedno i drugie i czwarte, niestety - znów nie wyszło. Prognozy straszyły deszczem, jednak postanowiłam pokręcić choć trochę w pobliżu Częstochowy, żeby zapewnić sobie możliwość szybkiego powrotu do domu. Najpierw skierowałam się na Kłobuck, potem ruszyłam do Kamyka, gdzie trafiłam na odpust. Zapatrzyłam się chwilę na odlotowe balony. Odlotowe, bo wiatr tak nimi szarpał, że fruwały jak w wesołym miasteczku.
Z Kamyka przez Ostrowy do Borowej, gdzie przyciągnął moją uwagę dom na palach w pobliżu Liswarty. Dalej wjechałam w las i zaczęłam trochę błądzić, na dodatek zjechany napęd dawał o sobie znać przy każdym nieco większym obciążeniu. W końcu jakoś udało mi się wyjechać w pobliżu Prusicka i skierowałam się z powrotem na Ostrowy. Słoneczna pogoda skłoniła mnie żeby zrobić tam dłuższą przerwę.
Kwitnące żarnowce.
Różnorodne liście utworzyły koronkowe obramowanie zalewu.
Wracałam przez Kopiec i jak zwykle zajrzałam do przyklasztornego parku, gdzie spokojny strumyk w niczym nie przypomina tego groźnego żywiołu który tak nami ostatnio wstrząsnął.
Już przed samym domem spadł mi łańcuch, akurat w momencie gdy chciałam przyspieszyć na skrzyżowaniu. Nieprzyjemna sytuacja, na szczęście nic się nie stało. Pora wybrać się do mechanika.
Kategoria wycieczka rowerowa