anwi prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w kategorii

wycieczka rowerowa

Dystans całkowity:69481.95 km (w terenie 2851.00 km; 4.10%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:1172
Średnio na aktywność:59.28 km
Więcej statystyk

Góralówka "Pstrąg"

  • DST 72.00km
  • Teren 10.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 czerwca 2013 | dodano: 17.06.2013


Pojechaliśmy do Suliszowic. Tam trochę włóczenia się wśród pól i lasów pełnych łubinów, żeby zlokalizować mniej znane skałki. Skałka na powyższym zdjęciu to Dziurawa.

A to dziura w Dziurawej. Dziura jak dziura, ale ja jak młodo wyszłam! Więcej takich fotek Krzysiu ;)

Pierwsze poziomki. Znalazł je Krzysiek i to jego fotka, ale stwierdził filozoficznie, że chłopu poziomki na nic więc je sobie wzięłam.

Natomiast ja znalazłam buławniki, wreszcie :)
Dziś nie mam aparatu więc albo zamieszczam zdjęcia Krzary, albo swoje lecz robione jego aparatem do którego nie jestem przyzwyczajona. Może jeszcze wrócę do tych buławników. Ciekawe i rzadkie kwiaty.

Z Suliszowic pojechaliśmy do Złotego Potoku, gdzie rozglądamy się za fajnymi miejscami noclegowymi na ewentualne spotkanie z bikestatsowiczami. Takim fajnym miejscem, pięknie położonym i z ciekawą historią byłaby z pewnością Góralówka "Pstrąg".


Kategoria wycieczka rowerowa

Burza zła

  • DST 86.00km
  • Teren 10.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 czerwca 2013 | dodano: 09.06.2013

Znów nawałnica szczęśliwie mnie ominęła lecz z powodu złych prognoz nie zdecydowałam się wybrać gdzieś dalej.
Dziś był Złoty Potok.

Pojechałam przez Żuraw.

Po drodze czerwone pole maków.

W Złotym podjechałam najpierw na Wilcze Wzgórze. Kapliczka Brata Alberta i wapiennik zagrodzone. Szkoda. Rozumiem, że znalazł się właściciel, ale czy gmina nie mogłaby odkupić części działki?

Potem ścieżką wzdłuż Wiercicy. Nad rzeką biała mgła, choć to już południe.

Nad Amerykanem zjadłam pstrąga i ruszyłam do rezerwatu Parkowe.

Ze ścieżki widok na staw Sen Nocy Letniej.

Czerwony szlak nie jest dla rowerzystów.

Wiele takich drzew zagradza drogę.

Trochę jadę, trochę prowadzę, patrzę pod nogi wypatrując buławnika wielkokwiatowego.
Tym razem się nie udało.

Za to w drodze powrotnej łubiny, róże, mnóstwo kwiatów polnych.

A teraz siedzę w domu i robię wpis słuchając grzmotów i wiadomości z radia o nawałnicach, które przeszły nad Polską.


Kategoria wycieczka rowerowa

Pamiętna-niepamiętna Radoszewnica

  • DST 121.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 2 czerwca 2013 | dodano: 03.06.2013

Ranek był śliczny. Krople deszczu jak klejnoty błyszczały na kwiatach i liściach, asfalt ogrzewany słońcem parował dodając drodze nieco tajemniczości. Jednak gdy wjechałam na najwyższą górkę w Małusach ujrzałam przed sobą zalane białym mlekiem rozległe obniżenie. Gdy tam zjechałam słońce już się skryło, zrobiło się chłodno i wilgotno a zimny wiatr zaczął pokazywać pazurki. W Żurawiu spotkałam się z Krzyśkiem, który wyjechał nieco później. Stopniowo pogoda zaczęła się poprawiać. Reszta dnia już była słoneczna i bez deszczu. Pojechaliśmy w stronę Koniecpola, żeby obejrzeć dworek w Radoszewnicy. "Radoszewnica" to takie trudne słowo ;-) Trudne do zapamiętania. Zapomniałam, że tam już byłam. No, ale zorientowałam się dopiero na miejscu.

Najpierw był dworek w Podlesiu.

Cały w pokrzywach i pajęczynach.

Potem komin starej gorzelni, który sprawił, że coś tak jakby zaczęłam sobie przypominać...

I wreszcie - Radoszewnica. Pełen uroku dworek drewniany. Jak mogłam o nim zapomnieć? No, może zapomniałam nie dworek lecz nazwę miejscowości.

Murowany dwór został starannie odnowiony przez prywatnych właścicieli. Poprzednio, gdy byliśmy tu z panem Andrzejem Siwińskim, mieliśmy możność obejrzenia z bliska obu budynków i parku. Dziś musiałam zadowolić się zdjęciem spod płotu.

W Koniecpolu nad Pilicą zrobiliśmy sobie przerwę na śniadanie. Jeszcze po drodze do Koniecpola mała ciekawostka. Dowiedzieliśmy się, że w okolicy nazywają Pilicę Modłą. Ciekawa nazwa, temat wart bliższego rozeznania.

W drodze powrotnej odszukaliśmy kamieniołom w Olbrachcicah. Dziwny, nietypowy. Na długości kilkuset metrów rozciąga się jako kilkumetrowe obniżenie terenu. W dole pola "obsiane kamieniami". Jednak, jak się dowiadujemy, urodzajne. Ludzie sadzą tu kukurydzę.

W Mstowie znów rozjeżdżamy się z Krzyśkiem. On goni do domu, ja trochę włóczę się po okolicznych ścieżkach. Bardzo lubię tutaj zamarudzić.

Na koniec kwiatki do kolekcji: firletka smółka.


Kategoria wycieczka rowerowa

Góry Sokole i Prędziszów

  • DST 56.00km
  • Teren 15.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 maja 2013 | dodano: 28.05.2013


Obudziłam się przed dziesiątą. Gdybym planowała wycieczkę wstałabym pewnie i o trzeciej, ale plany miałam nieokreślone, może gdzieś coś o ile pogoda dopisze...
Pogoda wbrew wcześniejszym prognozom była bardzo ładna i ładna, z przewagą tej pierwszej. Czasu jednak już nie było na ambitniejszy wyjazd, więc cóż- Olsztyn.
Małe zaskoczenie - dom pana Wiewióra zyskał nową szatę - wielobarwny pasiak.

W Górach Sokolich słońce przebija się przez liście. Jak ja to lubię.

Jacyś rowerzyści pokonują trudny podjazd na czerwonym turystycznym. Ja prowadzę rower.

Spaceruję wśród skałek bez określonego celu.

Zawracam znów do Olsztyna sprawdzić jak miewają się orliki i zawilce. Orliki niestety przekwitają, natomiast zawilce pięknie pootwierały się do słońca.

Tutaj spotykam się z Krzarą i razem jedziemy do kamieniołomu Prędziszów.

W kamieniołomie zawilcowe szaleństwo.


Kategoria wycieczka rowerowa

Zawilce, orliki i inne takie

  • DST 52.00km
  • Teren 14.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 maja 2013 | dodano: 24.05.2013


Ten kwiat nie nazywa się adidas ;) lecz anemone sylwestris, czyli zawilec wielkokwiatowy. Napis na plecaku ma 10cm długości, więc widać, że to nie zwykły zawilec lecz bardzowielkokwiatowy. Dumna jestem z tego znaleziska.

Wpadło mi trochę niezaplanowanego urlopu, trzeba było ten czas wykorzystać. Na co? Choćby na krótki wypad na Jurę.

Pogoda taka sobie, brak słońca. Za to mnóstwo kwiatów, zapachów, ptasich głosów.

To wilczomlecze w towarzystwie... No, jeszcze nie wiem, jak te kwiatki się nazywają, ale się dowiem.

Goździk kartuzek.

To orliki. Byłam zaskoczona, jak wysoko na stromej ścianie skalnej potrafią wyrosnąć!

Kokorycz wielokwiatowa.
Przydałby się jeszcze aparat do zapisywania zapachów. Byłoby co odtwarzać w zimowe wieczory.


Kategoria wycieczka rowerowa

Oprócz błękitnego nieba...

  • DST 118.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 maja 2013 | dodano: 20.05.2013

Wybrałam się z Krzyśkiem do Działoszyna. On startował tam w zawodach NW, ja zamyślałam pojechać dalej, do Konopnicy, gdzie znajdują się ciekawe ślady grodziska. Po drodze zmieniłam jednak plany. Piękne słońce i błękitne niebo sprawiło, że przestało mi zależeć na zwiedzaniu- tu gdzie byłam było mi dobrze. Konopnica nie zginie, wybierzemy się tam razem w innym terminie, przy okazji warto będzie z pewnością przejechać jak najdłuższy odcinek Szlaku Bursztynowego.

Przed zawodami zwiedziliśmy jeszcze wspólnie wapiennik w Raciszynie, jeden z wielu w tej okolicy.
Zajrzeliśmy też do jaskini Ewy koło wsi Draby. Ponieważ nie mieliśmy ani ubrań, ani nie zapoznaliśmy się z planami jaskini poprzestaliśmy na zejściu drabinką w głąb studni. I tak zdążyłam nieźle się upaprać.

Niedaleko jaskini stary kamieniołom. W kamieniołomie znów wapiennik.

Tutaj Krzysiek odłączył się, żeby zarejestrować się w biurze zawodów i zrobić rozgrzewkę, a ja nieśpiesznie powłóczyłam się pobliskimi ścieżkami.

Napotkałam następne wapienniki.

Jest ich w okolicy niezła "kolekcja".

Krzyśkowi poszło świetnie- trzeci w open. Pudło. Dekoracji zawodników przyglądał się konik-balonik szybujący wysoko w koronach drzew.


Kategoria wycieczka rowerowa

Sygontka, Czarny Kamień

  • DST 105.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 maja 2013 | dodano: 07.05.2013

Znowu prognozy straszyły. Po południu miały być burze, ulewy, porywy wiatru we wszystkich możliwych kierunkach. Krzysiek uziemiony anginą, Grzesiek sprawami zawodowymi. Wybrałam się sama.

Ledwo wyjechałam za miasto już zatrzymały mnie wesoło jaskrawe tulipany, które ktoś posadził wzdłuż przydrożnego rowu.
Moim pierwotnym celem był pstrąg w Sygontce. Na miejscu stwierdziłam jednak, że nie jestem głodna. Powłóczyłam się trochę w okolicach Wiercicy.

Poprzyglądałam się rzece i kwitnącym kaczeńcom i ruszyłam w stronę Janowa. Po chwili radosna wieść od Krzary: zmiana prognozy, padać nie będzie. Super! W Złotym Potoku zrobiłam postój na rybkę i zastanowiłam się, gdzie jechać. Godzina już późna, wiele nie ujadę, może być Czarny Kamień, a dokładniej pobliskie wzgórze ze skałkami, które Grzesiek polecał mi jako godne obejrzenia.

Nie było trudno znaleźć to miejsce.




Skałki ładne, rzeczywiście, wokół piękny las bukowy. Warto było tu zajrzeć.

W drodze powrotnej chwila relaksu w Górach Towarnych. Maj całą gębą.


Kategoria wycieczka rowerowa

Deszczowy powrót z Gołkowic

  • DST 96.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 2 maja 2013 | dodano: 07.05.2013


I tak obudziliśmy się w gorzelni. He, he, nie myślcie sobie bóg wie czego, nic z "tych rzeczy".

Rano śniadanie w pałacu (smaczne i niedrogie), potem spacer po parku.
Znów spotykamy gospodarza, zaprzyjaźnione już psy i konie. Pan Janusz proponuje pływanie łódką i wędkowanie, my jednak dziękujemy - musimy się zbierać, bo prognozy dziś nieciekawe, ma być burzowo i deszczowo.

Jeszcze wybraliśmy się zobaczyć tutejszy kościółek i powrót.

Drewniany kościół w Gołkowicach © anwi
Widok na zamgloną Byczynę © anwi

W drodze powrotnej znów Byczyna, zamglona i mokra od deszczu.


Kategoria wycieczka rowerowa

Do Gołkowic przez Gaszyn

  • DST 109.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 1 maja 2013 | dodano: 07.05.2013


Najpierw były zawody Nordic Walking w Gaszynie. Na zdjęciu pierwszy zawodnik. Pierwszy zawodnik został zdyskwalifikowany z powodu braku kijków. Obszerniejszą relację z zawodów zamieścił Krzara na swoim blogu. Ja, jak zwykle znalazłam się tu ze względów towarzysko-turystyczno-rowerowych. Celem turystycznym natomiast był pałac w Gołkowicach koło Byczyny.
Najpierw Byczyna w wiosennej szacie.

Byczyna, kwitnące drzewa © anwi

Kwitną drzewa.
Kwitną forsycje. Brak tylko słońca.
Potem kolacja w Spichlerzu i jedziemy do Gołkowic.

Pałac robi wrażenie, także otaczający go rozległy park z okazami potężnych, starych lip. Jak tu musi miodnie pachnieć w lipcu...
Zaraz po wejściu podchodzi do nas właściciel i niemal przemocą sadza na konie. Dla ścisłości: Krzyśka oczywiście nie trzeba było namawiać, lecz ja się bałam.
W Gołkowicach na koniach © anwi
Warto było ten strach przełamać.
Końskie peszczoty © anwi
Cierpliwy, mądry koń zasługuje na podziękowanie.
Poza pałacem Jest tu także oficyna i stara gorzelnia. Ponieważ wszystkie pokoje w pałacu były zajęte trafiliśmy do gorzelni. Warunki spartańskie lecz dla nas liczy się przygoda nie komfort, a miejsce jest naprawdę ciekawe i ma swój specyficzny klimat.


Kategoria wycieczka rowerowa

Magnolie u Kochcickiego

  • DST 89.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 kwietnia 2013 | dodano: 28.04.2013


-Krzara, widzę w tobie bratnią duszę...

-...
A w kochcickim parku...

...w kochcickim parku zakwitły magnolie. Miałam chęć wybrać się tam w sobotę razem z KKTA lecz czasu zabrakło, szkoda. Jednak magnolie kwitnąć nie przestały.

Może pogoda nie taka ładna, mokro i zimno, brak słońca lecz kwiatów zatrzęsienie.

Nie tylko magnolie kwitną.

Na stawie łabędzica siedzi na gnieździe.

Wierzby się zazieleniły, pod nogami mnóstwo kwiatów, jednak kielichy mają stulone, zimno.

Gdyby było cieplej pewnie dłużej byśmy tu zabawili. Jednak trzeba jechać, trochę rozgrzać się pedałowaniem.

Wracamy przez Sadów, Koszęcin, Boronów.

Po drodze poznajemy miłą dziewczynę z BS- Bajabongo.


Kategoria wycieczka rowerowa