wycieczka rowerowa
Dystans całkowity: | 69439.95 km (w terenie 2851.00 km; 4.11%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1171 |
Średnio na aktywność: | 59.30 km |
Więcej statystyk |
Złoty Potok po raz kolejny
-
DST
93.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Byliśmy w Góralówce i dopracowywaliśmy trasy na Zlotówkę. Tym razem jednak zapraszam na wpis Krzary, żeby niepotrzebnie się nie powtarzać.
Kategoria wycieczka rowerowa
Kraków z CFR
-
DST
156.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na Częstochowskim Forum Rowerowym Markon zamieścił zaproszenie na wycieczkę do Krakowa. W odpowiedzi stawiła się dziewiętnastoosobowa grupa przemiłych wariatów rowerowych. O sportowy poziom jazdy zadbał Prezes Poisonek a urozmaicenie trasy zafundował Siwuch. Długo będę wspominać podjazdy w okolicach Braciejówki i Michałówki.
Było fantastycznie!
A tak wracały nasze rowery.
Kategoria wycieczka rowerowa
Brzeg, Bory Stobrawskie i okolice
-
DST
110.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ponownie z Grześkiem i z Jurkiem. Samochód zostawiliśmy w miejscowości Kup (po niemiecku Kupp) i rozpoczęliśmy intensywne zwiedzanie. Program był naprawdę bogaty, opiszę skrótowo.
Najpierw Dobrzeń Wielki z zabytkowym, dużym kościołem drewnianym.
Obok kościoła pomnik o wymowie pacyfistycznej. Pomnik powstał jeszcze przed drugą wojną, po wojnie trzeba było tekst uaktualnić: POLEGŁYM W OBU WOJNACH ŚWIATOWYCH OFIAROM BEZPRAWIA I PRZEMOCY * NIECH PAMIĘĆ ICH ŚMIERCI NAS WIĘCEJ NIE DZIELI LECZ PRZYPOMINA O POTRZEBIE ZGODNEGO WSPÓŁŻYCIA W PRZYSZŁOŚCI
Tekst jest sformułowany po niemiecku i po polsku.
W Dobrzeniu jest śluza na Odrze.
Przeprowadziliśmy rowery kładką przy śluzie.
W Naroku zamek w trakcie remontu, można było jednak podejść i obejrzeć go z bliska.
Pomnik w Mikolinie.
Źródła z czasów PRL-u podają, że przy forsowaniu Odry zginęło 40 000 radzieckich żołnierzy. Obecnie są tacy, którzy twierdzą, że było ich raczej 40... Jaka jest prawda?
A oto dwór w Mikolinie. Gdy przyjechaliśmy właściciel pracował w pasiece, jednak zechciał oderwać się od zajęć i pokazał nam posiadłość.
Na wprost dworu mieści się kaplica, wkrótce zostanie odnowiona.
We dworze także trwają prace remontowe. Oto fragment ściany. Kierownictwo mieszczącego się tu PGR-u podzieliło piękny salon ścianami na cztery mniejsze pomieszczenia, niszcząc przy tym cenne stiukowe dekoracje i przykrywając drewniane podłogi płytami PCV.
Z Mikolina do Skorogoszczy. Tutaj jest piękny park ze wspaniałym starodrzewiem. W parku leżą zwalone bloki kamienne, fragmenty kolumn, jakieś reliefy.
To pozostałości po pałacu, który ponoć posłużył za materiał budowlany przy odbudowie Warszawy.
Wieża ciśnień w Skorogoszczy. Pięknie odnowiona. Właściciel zaprasza na kawę, proponuje, żebyśmy zwiedzili wieżę i mieszczące się w niej zbiory. Niestety program wycieczki mamy napięty - umawiamy się na inny termin.
Krótki przystanek na fotki przy pałacu we Wronowie.
Krzyż pokutny z XV wieku. Ktoś tu przynosi kwiaty, czyżby przetrwała pamięć tej zbrodni?
Dojechaliśmy do Brzegu. Niezwykle wysoki, odbudowany po pożarze kościół św. Mikołaja.
Wielobarwne witraże w tym strzelistym wnętrzu robią wrażenie.
Zamek - obecnie Muzeum Piastów Śląskich.
Brama Wrocławska, zbliżenie.
Dziedziniec arkadowy.
Jest tu co zwiedzać - Brama Opolska, ratusz, piękne polichromie... Trzeba będzie wrócić.
Za Brzegiem warto zobaczyć kościół w Kościerzycach z szachulcową wieżą.
Piękna aleja z wieloma potężnymi dębami-pomnikami przyrody prowadzi do Karłowic. To urocza miejscowość z interesującym zamkiem myśliwskim.
Niestety dostępu do zamku bronią chmary komarów.
Dalej przez Kuźnicę Katowską do Pokoju. W tym parku już byłam lecz nie robiłam zdjęć. Dziś też wiele nie sfocę bo już się ściemnia a komarów tu też nie brakuje.
Lew śpi. To dobrze.
Kategoria wycieczka rowerowa
Strażnica w Łutowcu
-
DST
85.00km
-
Teren
25.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów okolice Złotego i Żarek. Willa "Nałęcz"
© anwi
Nie chciało mi się już powtarzać znanej na pamięć drogi, postanowiłam więc podjechać pociągiem do Żarek Letniska.
Po drodze spotykałam wielu znajomych. Część trasy przejechałam z Częstochowską Grupą Rowerową. Zwiedziłam z nimi cmentarz żydowski. Ponieważ byłam już wcześniej umówiona z Krzarą rozstałam się z nimi na rynku w Żarkach.Dekoracje w żareckiej Karczmie
© anwi
Na Krzyśka poczekałam w miejscowej Karczmie.
Celem wyjazdu była próba odnalezienia zgubionego portfela i sprawdzenie dalszej części czarnego szlaku rowerowego. Jak już wiemy na odcinku do Czatachowy lada dzień położą wygodny asfalt. Za Czatachową jest już typowy jurajski teren: trochę piachu, trochę podjazdów, trochę zjazdów, tego dnia także błoto rozjeżdżone przez motocykle terenowe.
A to już Łutowiec. Po prawej Strażnica, po lewej Skała Wspinaczka.
Na strażnicę warto było się wspiąć nie zważając na parzące pokrzywy. Co prawda resztek murów pod bujną roślinnością nie udało nam się zlokalizować, ale widoki były piękne.
Jazdę czarnym szlakiem kontynuowaliśmy do Mirowa. Tutaj posiłek i powrót asfaltami przez Postaszowice, Złoty Potok, Olsztyn.
A oto zakończenie przygody ze zgubionym portfelem. Dziś w skrzynce pocztowej odnalazłam list z dowodem i powyższym tekstem.
Kategoria wycieczka rowerowa
Pora na malwy
-
DST
105.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wybrałam się dziś do Żarek przez Złoty Potok, Czatachowę i
Przewodziszowice.
Chciałam sprawdzić, jak wygląda czarny szlak rowerowy na odcinku Czatachowa - Przewodziszowice. Moje intuicje okazały się trafne. Są zmiany i to wielkie. Właśnie kładą tam komfortowy asfalcik. Na kiedy zdążą? Może za miesiąc. Po drodze zwróciłam uwagę, że na czerwonym rowerowym też wyrównują nawierzchnię. Pomyślałam, że warto będzie to sprawdzić w drodze powrotnej i dojechałam do Żarek na lody. Niestety, gdy sięgnęłam po portfel okazało się, że będą smrody a nie lody. W portfelu był też dowód osobisty. Postanowiłam więc wrócić tą samą drogą, którą przyjechałam w nadziei, że go odnajdę. Niestety, nie udało się. Nie wiem, czy go zgubiłam, czy mi ukradziono. Mam kłopot, muszę nowy dowód wyrobić.
W drodze powrotnej pocieszałam się oglądaniem pięknie rozkwitłych malw.
Kategoria wycieczka rowerowa
Miały być Kopice, wyszły Tułowice
-
DST
108.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
W Kopicach jeszcze nie byłam, oglądałam tylko na zdjęciach piękny pałac i czytałam trochę na temat dramatycznej historii jego właścicieli. Miałam nadzieję namówić Grześka na wspólne zwiedzanie, prawie mi się udało, jednak w ostatniej chwili Grzesiek stwierdził, że lepszym wyborem będą Tułowice, Lipno i Niemodlin. Może i ma rację. Pałac w Kopicach ponoć w trakcie remontu, otoczony siatką i rusztowaniami. Może innym razem.
Tułowice też interesujące. Dużo pięknych drzew w parku.
Trafiliśmy na kwitnące katalpy i skrzydłorzech kaukaski. Pięknie.
Pałac też ładny.
Z wieloma ciekawymi detalami.
Kolejny przystanek - Lipno z pięknym ogrodem dendrologicznym.
Niespodziewany widok - spore karpie w małym strumyczku. Można było wybierać je ręką z płytkiej wody, a ja (głupia?) martwiłam się, czy sobie poradzą. Jakby mi podali takiego karpia na talerzu, to bym się pewnie nie martwiła. Brak konsekwencji, bezmyślność? Może wyobraźnia wyłącza się w czasie, gdy zajadamy mięso.
Niemodlin, kolejny cel wyjazdu.
Zamek w Niemodlinie wspaniały, choć zniszczony, niestety niedostępny. Można trochę podejrzeć zza ogrodzenia.
W drodze powrotnej (do zaparkowanego samochodu) okrążamy Opole od południa przechodząc śluzą w Groszowicach na drugą stronę Odry.
Jakiś dźwig pracuje na barce. Wygląda to imponująco.
Kolejna ciekawa wycieczka z Grześkiem.
Kategoria wycieczka rowerowa
Pstr. w Zł-ym P-toku
-
DST
81.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa miał padać deszcz i padał, rzeczywiście. Na rower wsiadłam więc dość późno, zbyt późno na dalszą jazdę. Wobec tego standardowy Olsztyn, gdzie w Leśnym spotkałam grupę rowerzystów. Po małej posiadówce dalej w drogę, do Złotego na pstrąga (to już pachnie nałogiem). Tym razem byłam na staruszku Kellysku pojechałam więc terenem, łatwym choć miejscami piaszczystym.
Trudno byłoby nie zatrzymać się w Górach Sokolich, tu zawsze coś przyciągnie mój wzrok.
Na przykład taki sromotnik.
Bezwstydny.
Albo taki czworolist.
Chociaż jest pospolity.
Nie wiedziałam, że Indianie osiedlili się na Jurze. Podeszłam mając nadzieję, że są pokojowo nastawieni (albo odbywają obowiązkowe leżakowanie). Nie było nikogo :(
Wśród kwitnących traw zabawne dzióbki wystawia do słońca szelężnik większy.
Poziomek też nie brak.
I już Złoty Potok. Staw Sen Nocy letniej.
Lubię to miejsce. Nie tylko z powodu nazwy.
Jeszcze ryba, po posiłku spacer wśród skałek i powrót do domu asfaltami.
Kategoria wycieczka rowerowa
Suliszowice po raz kolejny
-
DST
87.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
A to dlatego, że chciałam zrobić zdjęcia buławnikom. Gdy odkryłam je tam przed tygodniem nie miałam swojego aparatu, co prawda Krzysiek użyczył mi swojego, ale to nie to samo. Aparat już odebrałam z naprawy. Ukruszone przewody zostały polutowane, kompakcik działa, jednak była i przykra wiadomość - silnik, który wysuwa i chowa obiektyw jest w złym stanie, a ponieważ i reszta mocno sfatygowana, to już i naprawiać nie warto. Czas kupić coś nowego. No właśnie, co? Jeszcze niczego nie wybrałam, może ktoś z BS mi poradzi?
Do Suliszowic jechałam przez Biskupice i Zaborze. Pogoda upalno - burzowa. Gdzieniegdzie ciemne chmury, parno.
Gdy wjechałam w teren zaatakowała mnie chmara owadów: komary, meszki, muszki i inne wampirki, jednak cel miałam konkretny, nie poddałam się tak łatwo.
Na miejscu jednak okazało się, że buławniki już przekwitły za to w cienistym lesie aż gęsto było od komarów.
Pochodziłam jeszcze trochę oglądając skałki, które tutaj wyglądają jak fragmenty potężnych murów i walcząc z fruwającymi insektami. Jednak doszłam do wniosku, że nie mam w tej walce żadnych szans i zarządziłam odwrót.
Z Suliszowic zjechałam do Siedlca. Tu przypomniało mi się jak bardzo smakował mi pstrąg przed tygodniem więc skierowałam się do Złotego Potoku.
Po posiłku powrót Aleją Klonową i znowu przejeżdżam przez Siedlec.
Jeszcze drobna mżawka po drodze do domu i złocisty izotonik dla złagodzenia skutków wampirzych ukąszeń.
Kategoria wycieczka rowerowa
Danie dnia
-
DST
83.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś znów do Suliszowic. Tym razem Krzara startuje w zawodach NW.
Relacja z zawodów znajdzie się u niego na blogu, ja wspomnę tylko o ćwiczeniach Zumby, które wspaniale urozmaiciły przebieg zawodów.
Ponieważ Krzysiek znów stanął na pudle załapał się na nagrodę w postaci talonu na obiad w restauracji Kuchnia Polska w Żarkach. Talonu wystarczyło na dwa dania dnia :)
Jedząc placki po węgiersku odnaleźliśmy miłe towarzystwo w postaci dawno nie widzianych Moniki i Damiana z dziećmi. Trochę pogwarzyliśmy i w drogę, dla odmiany przez Poraj.
W Nowej Kuźnicy uszkodzony most.
W Poraju trochę posiedzieliśmy nad zbiornikiem obserwując wodniaków i przez Hutę Starą powróciliśmy do domów.
Kategoria wycieczka rowerowa
Góralówka "Pstrąg"
-
DST
72.00km
-
Teren
10.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pojechaliśmy do Suliszowic. Tam trochę włóczenia się wśród pól i lasów pełnych łubinów, żeby zlokalizować mniej znane skałki. Skałka na powyższym zdjęciu to Dziurawa.
A to dziura w Dziurawej. Dziura jak dziura, ale ja jak młodo wyszłam! Więcej takich fotek Krzysiu ;)
Pierwsze poziomki. Znalazł je Krzysiek i to jego fotka, ale stwierdził filozoficznie, że chłopu poziomki na nic więc je sobie wzięłam.
Natomiast ja znalazłam buławniki, wreszcie :)
Dziś nie mam aparatu więc albo zamieszczam zdjęcia Krzary, albo swoje lecz robione jego aparatem do którego nie jestem przyzwyczajona. Może jeszcze wrócę do tych buławników. Ciekawe i rzadkie kwiaty.
Z Suliszowic pojechaliśmy do Złotego Potoku, gdzie rozglądamy się za fajnymi miejscami noclegowymi na ewentualne spotkanie z bikestatsowiczami. Takim fajnym miejscem, pięknie położonym i z ciekawą historią byłaby z pewnością Góralówka "Pstrąg".
Kategoria wycieczka rowerowa