wycieczka rowerowa
Dystans całkowity: | 66776.95 km (w terenie 2851.00 km; 4.27%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1108 |
Średnio na aktywność: | 60.27 km |
Więcej statystyk |
Dolinki, dzień drugi
-
DST
54.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś Dolina Mnikowska i Zimny Dół.
Przedtem przyjemna jazda po Lesie Zabierzowskim, przez Kleszczów i Nielepice.
W rezerwacie Zimny Dół rower przypinam do słupka i idę zwiedzać.
Dużo tu ciekawych form skalnych.
Słońce z trudem lecz przebija się przez liście.
Skały i drzewa oplata bluszcz kwitnący. Bardzo rzadka roślina w Polsce.
Wiele ciasnych przesmyków, rozpadlin, schronisk skalnych i jaskiń.
Powrót przez Dolinę Sanki, Baczyn, Nawojową Górę.
Kategoria wycieczka rowerowa
Dolinki, dzień pierwszy
-
DST
69.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dolinki Podkrakowskie - kilkanaście lat temu to był mój pierwszy dalszy wyjazd. Samotny, na tandetnym rowerze, ale objechałam te najbardziej znane w jeden dzień i wpadłam, i tak już jeżdżę i jeżdżę, sama czasem się zastanawiam kiedy mi przejdzie.
Jak wtedy, pojechałam pociągiem do Krzeszowic lecz stamtąd skierowałam się nie na Eliaszówkę lecz przez Czatkowice na Dębnik, gdzie chciałam obejrzeć stare kamieniołomy.
Kamieniołomy ciekawe, jednak zdjęcia wyszły słabo bo ranek był mglisty i pochmurny.
Dalej wąwozem Zbrza do kamieniołomu Dubie.
Z Dubia w stronę Dolinki Będkowskiej, gdzie miałam nadzieję znaleźć nocleg.
Brandysówka - miejsce zwykle okupowane przez amatorów wspinaczki ale i dla mnie coś się znalazło.
30zł za noc w samym sercu Dolinek, pod Sokolicą to prawdziwa gratka zwłaszcza, że miałam sama dla siebie pokój dwuosobowy.
Nocleg zaklepany można było dalej pobrykać.
Dalej była jazda bez ładu i składu za to z językiem wywieszonym do pasa. Zmęczyłam się, nie powiem.
Trzeba był zajrzeć w Dolinę Prądnika.
Dotarłam tam niebieskim szlakiem, nie najlepszy wybór na rower ale spacer ładny w pobliżu Bramy Krakowskiej.
Jeszcze drewniany kościół w Modlnicy i trochę błądzenia w drodze powrotnej.
Kategoria wycieczka rowerowa
Trzy kładki na Liswarcie
-
DST
90.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza kładka © anwi
Druga kładka © anwi
Trzecia kładka © anwi
Przedtem jeszcze przystanek na zaporze w Ostrowach, potem jeszcze pstrąg w Prusicku, pogoda ekstra.
Wycieczka z Grześkiem i Grześkiem.
Kategoria wycieczka rowerowa
Kibicowanie w Bobolicach
-
DST
59.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Startował, rzecz jasna, Krzara - w Nordic Walking.
Jak mu poszło? Czwarte w open.
A tak się ćwiczy z kijkami.
Albo tak :
Kategoria wycieczka rowerowa
Tośmy się uśmotrali
-
DST
68.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krzysiek wymyślił zwiedzanie Jaskini w Kroczycach.
Jednak zanim ją odnaleźliśmy były i piękne skałki i inne "dziury" do przeciorania się.
Skupiliśmy się na skałkach Góry Popielowej, choć kusiły też sąsiednie góry : Łysak i Pośrednia.
Zostaną na kolejną wycieczkę.
I tak było co zwiedzać.
Jaskinie w Kroczycach odnaleźliśmy na ostatnią chwilę. Piękne nacieki.
Intrygujący komin jaskini przez który ponoć wrzucano zmarłych.
Teraz trwają kolejne prace archeologiczne, przed jaskinią.
A przedtem był jeszcze miły przystanek przy źródłach w Dolinie Białki Zdowskiej w Pile.
Kategoria wycieczka rowerowa
Banał od tyłu
-
DST
39.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamek w Ogrodzieńcu to banalny temat, nie raz tu byłam. Jednak zawsze krótki postój, kilka fotek i dalej w drogę. Do zwiedzania nie zachęca tłum ludzi i coraz głośniej krzycząca kiczowata komercja. Jednak postanowiłam ominąć cały ten jarmark i przyjrzeć się zamkowi od tyłu. Krzysiek mi przyklasnął, bo chciał tutaj zlokalizować kolejne bunkry, no i tak ruszyliśmy we dwójkę pociągiem do Zawiercia, żeby wspólnie odbyć niewielki dystans z wielce przyjemnym zwiedzaniem.
Za zamkiem już było spokojnie i cicho. Taką Jurę pamiętam od dziecka i taką kocham - chwaściory, krzaczory i spośród nich wyłaniające się białe skały i ruiny.
Na zamek można też spojrzeć przez otwór strzelniczy.
Skały wokół zamku są piękne.
Niebo coraz to się zmieniało, to strasząc burzowymi chmurami, to znów ciesząc oczy białymi obłoczkami na szafirowym tle.
To Dwie Siostry : Sfinks i Lalka.
Nieco dalej za zamkiem kolejne skały - Cimy.
Jeszcze kawałek czerwonym szlakiem i oto Gołębnik.
Pokręciliśmy się trochę po okolicy. Wróciłam pełna wrażeń i z zamiarem powtórzenia tego pomysłu z pewnymi modyfikacjami i może w innej porze roku.
Kategoria wycieczka rowerowa
Sokolniki, Lelów, Biała Wielka, Bogumiłek
-
DST
104.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sokolniki? - jeszcze nie byłam a że jest tam ciekawa jaskinia i żródła Halszki miałam nadzieję, że i Krzysiek się skusi. No i załapało. Opis jaskini pozostawiam jemu, prowadzi na swoim blogu systematyczne opisy zwiedzanych jaskiń, niech i tę dołączy do kolekcji. Ja wrzucam tylko trzy fotki.
Boczny otwór jaskini.
Nacieki.
Źródła też nie zawiodły, urocze miejsce.
A w promocji kościółek drewniany, o którego istnieniu nawet nie wiedziałam.
Niestety niszczeje nieużywany, może był za mały - obok stoi wielki betonowy i nowoczesny a miejsce wokół starego służy parafianom za parking.
Krzysiek od siebie dorzucił jeszcze młyny i dwory w Białej Wielkiej i w Bogumiłku. Te miejsca już znałam lecz bardzo je lubię, z przyjemnością je znów odwiedziłam.
Kategoria wycieczka rowerowa
Z Pazurkiem
-
DST
81.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tu też wybierałam się już z dziesięć razy, aż w końcu zagrało. Z Krzyśkiem pojechaliśmy pociągiem do Zawiercia, skąd już rowerami do stacji Jaroszowiec, gdzie wjechaliśmy na szlak prowadzący przez rezerwat "Pazurek".
Wkrótce napotykamy Zubowe Skały, potężne i piękne.
Trochę wśród nich chodzimy.
Krzysiek wypatruje jaskiń i schronisk skalnych, mnie do szczęścia wystarczy byle prześwit między skałkami.
Cisowe Skały nie mniej ciekawe.
Nie brak w nich rozpadlin, szczelin, jaskiń...
Następna jest Januszkowa Góra, na którą doprowadza ten sam zielony szlak z Jaroszowca.
Skałki Januszkowej Góry służą miłośnikom wspinaczki, Jaskinia w Januszkowej Górze to wyzwanie dla grotołazów.
A mnie się tu po prostu podoba :)
Dzień jest upalny, jednak w starym, bukowym lesie ten upał nie doskwiera. Odczuwamy go dopiero na otwartej przestrzeni, gdy przez Rabsztyn kierujemy się do Olkusza.
Na rynku w Olkuszu fontanna kusiła, żeby się w niej ochłodzić. Dopiero, gdy zdjęłam sandały i weszłam dostrzegłam tabliczkę, która tego zabrania. No szkoda, nie da się zamontować jakichś filtrów oczyszczających wodę? Przecież taka fontanna na wysokości płyty rynku aż zachęca, żeby do niej wejść.
Ciekawiło mnie jak wygląda ten odremontowany rynek. Odczucia mieszane. Na plus, że jest niewielki ruch samochodów, na minus zbyt rozległa płaszczyzna kamienna nie pasująca do proporcji tego miejsca, ale najbardziej brak jest drzew. Cóż, pewnie tak najłatwiej - o zieleń trzeba dbać, kamień nie jest tak kłopotliwy...
A to wpis Krzyśka. Zapraszam.
Kategoria wycieczka rowerowa
Setka
-
DST
100.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie wiem, jak on to wymierzył, że wyszła dokładnie setka. Jeszcze bardziej nie pojmuję jak mu się udało przeprowadzić nas przez aglomerację śląską do Nikiszowca. Oj, nigdy w życiu nie poważyłabym się pojechać tam sama, choć cel wycieczki kusił mnie od dłuższego czasu. Na szczęście trafiła się propozycja Maćka na CFR. Zapaliłam się do niej od razu, dołączył jeszcze Krzara i drugi Maciek, którego GPS też się przydał w drodze.
Fajnie było, upał jak diabli, ale fajnie było.
Jednak przecież nie jeździliśmy wyłącznie po Sosnowcu i Katowicach, większa część trasy przebiegała ładnymi, spokojnymi drogami z uwzględnieniem świetnych ścieżek nad Jeziorem Przeczyckim i nad Pogoriami.
W Nikiszowcu tłum ludzi jak na jarmarku. Bo też i atrakcji sporo.
Przed słynnym budynkiem poczty karuzela dla dzieci.
Obok występ teatru ulicznego.
Aktorzy na szczudłach nie potrzebują podwyższonej sceny, wpisują się pięknie w zastaną scenerię.
Są obrazy. Ten mi się podoba, pasuje do tych murów, mógłby tu zostać ;)
Dużo straganów ze wszystkim co można sobie wyobrazić. Pod arkadami kobieta w tradycyjnym stroju śląskim ma lalki szmaciane w ofercie.
Naszym celem głównym był jednak Bar Riksza a na zdjęciu riksza którą się on reklamuje.
W barze mnóstwo przedmiotów z czasów nie tak dawno minionych, sporo starych książek, wszystko to na sprzedaż w przystępnych cenach. Było też, rzecz jasna, zimne piwo.
A potem była degustacja i degustacja i degustacja i kupe śmichu na dodatek.
Wywołana do tablicy przez Maćka powiem tak: IPA Ciechana jest zbyt wyrafinowanym napojem jak dla mnie. Smak w porządku, ale zapach kojarzy mi się z werniksem. Niemniej cieszę się, że poznałam coś nowego.
Kategoria wycieczka rowerowa
Pięć kurhanów
-
DST
82.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kolejna wycieczka z Grześkiem i z Jurkiem.
Tym razem jeździliśmy pomiędzy Działoszynem a Osjakowem przeważnie po końskich szlakach.
Źródła św. Floriana odwiedzam po raz drugi. Mam wrażenie, że wody w tym roku więcej.
Zwłaszcza jedno z nich pulsuje bardzo mocno.
Po drodze owieczki - niezbyt przyjazne, sądząc po minach.
No i kogo się boicie głuptasy? Mnie się boicie?
Po dotarciu do Osjakowa postanawiamy odszukać jeszcze kurhany w pobliskim Walkowie.
Nietrudno je przegapić. No, ale skoro się wie... Są - wszystkie pięć sztuk, nie tak imponujące, jak te koło Przewozu , ale nie mniej ciekawe. Warto byłoby coś poczytać na ten temat. Jeszcze grodzisko w Konopnicy trzeba będzie zwiedzić, Strobin... no, ale przedtem poczytać.
W Radoszewicach jest ładnie odremontowany dwór, niestety zdjęcie udało się zrobić jedynie przez dziurę w płocie, właściciele nie wyrazili zgody na wejście poza bramę.
Lipa w Siemkowicach.
Gdy ją widziałam ostatnio, bardzo wczesną wiosną nie wydawała się tak olbrzymia jak teraz.
Obsypana liśćmi naprawdę robi wrażenie.
Będąc w tych stronach nie można pominąć młyna w Lelitach.
Miejsce wielce urokliwe :)
Kategoria wycieczka rowerowa