po mieście
Dystans całkowity: | 11112.90 km (w terenie 76.20 km; 0.69%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 421 |
Średnio na aktywność: | 26.40 km |
Więcej statystyk |
Do prrr i z otem
-
DST
5.20km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po drodze do pracy zakopałam się w śniegu, więc żeby się nie spóźnić przywiązałam rower do słupka i wsiadłam w autobus. Za to wieczorem nadrobiłam z nawiązką dzienną dawkę ruchu, gdyż nieoceniony Krzara wyciągnął mnie na promenadę na biegówki. Dwie godziny po założonych śladach w przyjemnej temperaturze i przy dobrym oświetleniu.
Kategoria po mieście
Do pracy i z pracy
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Puchatek. Żałuje, ze nie potrafię nazwać tego ptaka. Przed wojną podobno uczono takich rzeczy na lekcjach przyrody. Za moich czasów już tego nie było. Właściwie nie wiem, po co mi taka wiedza, lecz chciałabym. Może jeszcze kiedyś się nauczę.
Kategoria po mieście
Do pracy i z pracy
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mam nadzieję, że najgorsze mrozy już za nami. Teraz i dzień będzie dłuższy i temperatura bardziej dla ludzi niż dla niedźwiedzi polarnych.
Kategoria po mieście
Do pracy i z powrotem
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ul. św.Rocha rankiem. Można by odnieść wrażenie, że to bardzo wczesna lub bardzo późna pora dnia. Jednak nie - było nieco przed dziewiątą. Niektórzy twierdzą, że fotografia to sztuka kłamstwa. Pewno często słodzimy naszą rzeczywistość i może dlatego tak wciąga tworzenie tych naszych blogów i powracanie raczej do zdjęć niż do rzeczywistych wspomnień.
Kategoria po mieście
Do pracy i z pracy
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zdjęciu Zaułek Wieluński.
Do pracy jechało mi się dobrze. Jeszcze byłam pod wrażeniem wczorajszego, słonecznego dnia i przemiłych reakcji z jakimi spotkały się moje zdjęcia ( dziękuję). W pracy mimo poniedziałku czas szybko zleciał. Wychodząc do domu ucieszyłam z tego, że jeszcze coś widać, jeszcze trochę słońca się do nas przebija chociaż to już po piątej. Pomyślałam, że dni robią się coraz dłuższe i wreszcie przestanę wracać po zmroku. Niestety po paru minutach zrobiło się całkiem ciemno a mróz zaczął mi tak dokuczać jak jeszcze nigdy tej zimy. Hamulce też zachowywały się jakoś dziwnie, ale nawet nie chciało mi przyjrzeć, co się z nimi dzieje.
Kategoria po mieście
Zakupy, promenada, lasek aniołowski
-
DST
23.60km
-
Teren
14.20km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do południa krążyłam od sklepu do sklepu - spodnie, ciepłe skarpetki, jedzenie itp. Potem wybrałam się na zwiad do lasku aniołowskiego sprawdzić czy założone są ślady biegówek. Są, nawet spotkałam kilku narciarzy. Dzień mroźny lecz wreszcie pokazało się słońce. Niestety bateria wyczerpała się po kilku zdjęciach. W domu dalszy ciąg pecha. ledwo wgrałam zdjęcia przez ekran zaczęły przebiegać różowe pasy i kolor czerwony całkiem zniknął. Nie wiem czy to wina monitora czy karty graficznej. Tak czy siak - kłopot.
Kategoria po mieście
Do pracy i z pracy
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na zdjęciu ulica Stara - w sam raz na szerokość roweru :)
Kategoria po mieście
Do lasu wstęp wzbroniony.
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
No, może nie do tego lasu. To jest taki sobie mały lasek miejski, który mijam w drodze do pracy. Jednak wprowadzono w naszym regionie zakaz wstępu do lasu ze względu na zagrożenie, jakie powodują łamiące się gałęzie i drzewa. Czarno widzę ten weekend :-(
Kategoria po mieście
Do pracy i z powrotem
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Budynek komendy policji, w stanie wojennym zwany trójkątem bermudzkim, z wieżą Jasnej Góry w tle.
Kategoria po mieście
Do pracy i z powrotem
-
DST
8.40km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Znów połamane gałęzie. Tym razem przed szkołą do której kiedyś chodziłam. Kiedy to było... Wtedy tez miałam rower, zielony (a jakże, Alistar), nazywał się "Pionier". Oczywiście nie miał przerzutek. W tamtych czasach tylko kolarzówki je miały. A amortyzatory, hamulce tarczowe? Nawet nie śniło się o takich udogodnieniach. Za to miał skórzane siodełko a pod nim też skórzaną torebkę z narzędziami niezbędnymi do drobnych napraw. Jeździło się na wycieczki, mam trochę miłych wspomnień związanych z rowerem, jak pewnie większość dzieciaków. Jednak to nie wtedy złapałam "bakcyla" lecz dobrze po czterdziestce. Kupiłam rower, żeby dojeżdżać do pracy. I wpadłam. Najpierw krótsze wycieczki, potem coraz dłuższe, poznawanie innych roweromaniaków aż w końcu doszło do tego, ze ciężko mi odpuścić sobie choćby jedną niedzielę bez wycieczki. No cóż, są gorsze nałogi.
Kategoria po mieście