wycieczka rowerowa
Dystans całkowity: | 66776.95 km (w terenie 2851.00 km; 4.27%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 1108 |
Średnio na aktywność: | 60.27 km |
Więcej statystyk |
Jeziora Turawskie, dzień pierwszy
-
DST
82.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaczynają się jesienne klimaty lecz wciąż jest ciepło i pogodnie, trzeba z tego korzystać.
Po raz kolejny do Lublińca pociągiem za trzy złocisze. Tym razem z Krzyśkiem i na dwa dni. Nieoceniony Grzesiek pożyczył nam stosowną mapę, dzięki której mogliśmy wybierać fajne, spokojne dróżki i ciekawe miejsca do zwiedzania. Z Lublińca wyruszyliśmy Szlakiem Powstańców Śląskich, zatrzymując się w Lubecku, Łagiewnikach, Gwoździanach i w Działoszynie. Po drodze podziwiałam piękne aleje często ocienione potężnymi dębami. Bardzo to lubię, jednak tereny te znam lepiej niż dalsze więc pominę je w opisie wycieczki.
Zębowice, staw i kościół © anwi
Dalej przez Szemrowice, Zębowice z kompletnie zrujnowanym dworem i Radawie z pięknie usytuowaną wśród brzozowego zagajnika i bardzo nietypową maryjną drogą krzyżową.
Jedna ze stacji drogi krzyżowej w Radawiu © anwi
W Zakrzewie Turawskim najpierw zatrzymała nas charakterystyczna dla tych stron kaplica wieżowa z dzwonem, który jeszcze nie tak dawno dzwonił co dzień o 12 na Anioł Pański.
Kapliczka wieżowa w Radawiu © anwi
Potem wjechaliśmy w ulicę Kościelną z interesującą zabudową typu frankońskiego.
Ulica ta zwana jest przez miejscowych Siedlung, gdyż wybudowana została dla przesiedleńców z terenów przeznaczonych na zbiornik retencyjny zwany teraz Jeziorem Turawskim Dużym a kiedyś Hitlersee (brrr!).
Na końcu ulicy piękny drewniany kościółek z XVIII w.
Kościół Świętych Piotra i Pawła w Zakrzowie Turawskim © anwi
Nadeszła pora na ciepły posiłek i poszukiwanie kwatery. W Dylakach zjedliśmy smaczne pierogi a kwaterę bardzo przyjemną i niedrogą znaleźliśmy dopiero w Kotórzu Wielkim.
Nad Jeziorem Turawskim © anwi
Kategoria wycieczka rowerowa
Troszkę lasu do zjedzenia
-
DST
43.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nabrałam chęci na konfiturę z borówek wybrałam się więc do lasu. Muszę przyznać, że jeszcze nigdy borówek nie zbierałam, choć bardzo je lubię. Uzbierałam pełną puszkę, tak jak zamierzałam lecz zajęło mi to bardzo dużo czasu. Trzeba znać miejsca, wiedzieć kiedy zbierać, podobnie jak to jest z grzybami. Mam nadzieję, że w przyszłym roku moje zbiory będą obfitsze.
Kategoria wycieczka rowerowa
Złoty Potok
-
DST
73.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień upalny, wybieram więc raczej drogi leśne, ocienione. W Złotym Potoku tłumy ludzi, zwłaszcza nad Amerykanem. Aleja Klonowa coraz bardziej "szczerbata", zeszpecona bliskim sąsiedztwem olbrzymiego boiska. Szlaki rowerowe łatane jakimś paskudnym żużlem wielkopiecowym, czy czymś takim. Nie dość, że szpetne to jeszcze nie da się po tym jechać. Ta piękna miejscowość zasługuje na lepszego gospodarza.
Aleja Klonowa w Złotym Potoku © anwi
Purchaweczki © anwi
Owoce psianki słodkogórz © anwi
Na czarnym szlaku © anwi
W okolicach Gór Sokolich © anwi
Uciekający zaskroniec © anwi
Kategoria wycieczka rowerowa
Olsztyn i masa krytyczna
-
DST
56.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kategoria wycieczka rowerowa
Na grzyby
-
DST
43.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Same podgrzybki. Wieczorem duszonka u Krzyśka.
Kategoria wycieczka rowerowa
Miodzio
-
DST
61.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dowiedziałam się, że dziś w Alei Lipowej w Choroniu ma się odbyć impreza pod nazwą "Chorońskie Prażuchy i Święto Miodu".
Już od dłuższego czasu miałam chęć kupić dobry miód od pszczelarza a że Choroń to piękna jurajska miejscowość i leży niedaleko pozostało tylko wsiąść na rower i w drogę. Na miejscu okazało się, że jestem trochę za wcześnie, pojeździłam więc po okolicy i po raz drugi natrafiłam na Aleję Lipową, tym razem z innej strony. Jedno stoisko z miodem już było otwarte. Wyglądało dość sympatycznie więc zdecydowałam się na zakup i zrezygnowałam z oczekiwania na zapowiadane specjały takie jak: prażuchy, cimorajdy, kućmoki i inne.
Miód jest pyszny :)
Pasieka w Dębowcu © anwi
Aleja Lipowa w Choroniu © anwi
Wapiennik w Choroniu © anwi
Kapliczka i wieża obserwacyjna © anwi
Przystań na Zalewie Porajskim © anwi
Stoisko z miodami © anwi
Kategoria wycieczka rowerowa
Z Ulą, Agatą i Grześkiem
-
DST
64.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grześkowymi ścieżkami między Częstochową i Kochanowicami, żeby znów wykorzystać w drodze powrotnej promocyjną ofertę Kolei Śląskich na trasie Częstochowa - Lubliniec.
Chatka myśliwska koło Cieszowej © anwi
Dąb nad stawem © anwi
Stary dąb © anwi
Dziko rosnący groszek pachnący © anwi
Staw koło Cieszowej © anwi
Cielak rasy Highland Cattle © anwi
Krowy szkockie © anwi
Ścieżka wzdłuż stawu © anwi
Uroczysko Brzoza © anwi
Kategoria wycieczka rowerowa
Dzień z Tymoteuszką i Amigą
-
DST
65.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tymoteuszka i Amiga © anwi
Oni tacy są rzeczywiście - serdeczni, uśmiechnięci, weseli.
Starałam się pokazać im to i owo w okolicy. Najpierw pojechaliśmy na cmentarz żydowski w Częstochowie, potem (z małymi przygodami) do Mstowa-Wancerzowa. Stodoły, klasztor, Skała Miłości. Amiga postawił nam wspaniałe pizze, które widać na zdjęciu. Stamtąd na Przeprośną Górkę. Drogę krzyżową objechaliśmy na rowerach, Stamtąd na czerwony szlak rowerowy i do Jaskini w Zielonej Górze. Jeszcze co-nieco Gór Towarnych i powrót, ja - do domu, oni - na kwaterę.
Kategoria wycieczka rowerowa
Z KKTA, z Tymoteuszką, z Amigą i z Piotrem
-
DST
77.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tymoteuszka przed kościołem w Cieszowej © anwi
Krzysztof z KKTA zaproponował wyjazd rowerowy, którego głównym celem był maszt radiostacji gliwickiej. Oczywiście po drodze wiele innych atrakcji, jak to na wycieczkach Krzyśka. Jedynie wczesna godzina wyjazdu nieco mnie przerażała. Z kłopotu wybawił mnie Witek, który podwiózł mnie samochodem na początek trasy w Blachowni. W Herbach przyłączyli się do nas Tymoteuszka i Amiga, jednak jedynie na część trasy. Mam nadzieję, że jutro spędzę z nimi więcej czasu.
Potem dołączył Piotr, który poprowadził nas po dobrze sobie znanych terenach a do tego jeszcze zabawiał nas świetnie opowiadanymi kawałami.
Piotr opowiada śląskie dowcipy © anwi
Pokazał sporo rzeczy nowych dla mnie :
Zaniedbany pałac w Miedarach © anwi
Restauracja pod platanami w Wilkowicach © anwi
Byłam tu już kiedyś, ale widziałam tylko zrujnowany pałac i zabudowania gospodarcze. Nie wiedziałam, że powstaje tu ciekawy i ładny obiekt.
Kompletnym zaskoczeniem okazała się Szałsza. Zwłaszcza zabudowania stadniny zagospodarowane w wielce oryginalny sposób:
Ozdoby w budynku stadniny © anwi
Ktoś tu ma pasję murarską © anwi
Kredens © anwi
Schody, murki © anwi
Pałace, zamki na tle starych zabudowań © anwi
To już prawdziwy pałac w Szałszy.
Własność prywatna, fotkę można cyknąć zza bramy.
Drewniany kościół w Szałszy © anwi
A to, rzecz jasna, nasz główny cel:
Maszt radiostacji gliwickiej © anwi
Tutaj pożegnałam się z miłymi towarzyszami i pojechałam na pociąg.
Kategoria wycieczka rowerowa
Z Krzyśkiem i Grześkiem
-
DST
110.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czyli pełnia szczęścia.
Udało mi się Krzyśka oderwać od wokółorbitowych zajęć i namówić go na wycieczkę. Zamierzaliśmy wykorzystać promocyjne ceny Kolei Śląskich na linii Częstochowa - Lubliniec i z Lublińca zrobić trasę do Ozimka i Jeziora Turawskiego. W pociągu spotkaliśmy Grześka, który wybierał się w nieco innym kierunku. Zmieniliśmy więc plany i ruszyliśmy razem z nim przyjemną drogą do Potępy. W Potępie bardzo ciekawa kaplica.
Kaplica Grobu Chrystusa w Potępie © anwi
Głowica drewnianej kolumny © anwi
Tutaj rozstaliśmy się z Grześkiem i skierowaliśmy się na Krupski Młyn.
Wiszący most w Krupskim Młynie © anwi
Z Krupskiego Młyna ruszyliśmy w stronę Ozimka, jednak po drodze zatrzymała nas Kielcza.
Kościół, cmentarz i stara chata w Kielczy © anwi
Muzeum Wsi Opolskiej w Kielczy © anwi
Jeszcze nieco kręcenia po okolicy w poszukiwaniu młynów: Bąbelka i Thiel. Udało się znaleźć ten drugi.
Młyn Thiel, obok przystań kajakowa © anwi
Kajaki na Małej Panwi © anwi
Jeździliśmy trochę wzdłuż Małej Panwi, trochę wzdłuż kanału hutniczego.
W Kątach obowiązkowy postój przy zameczku myśliwskim. Tutaj zaczęłam się obawiać, czy uda się zrealizować pierwotne zamierzenie i zdążyć na pociąg. Krzysiek pewnie dałby radę, gorzej ze mną. Dojechaliśmy jeszcze do Ozimka i zdecydowaliśmy się na powrót. Cóż, Jezioro Turawskie poczeka na inną okazję.
Na koniec taka oto ciekawostka z przydrożnego drzewa:
Ćma (dwie ćmy?) i gąsienica (poczwarka?) Chciałabym zrozumieć co tu się dzieje.
© anwi
Kategoria wycieczka rowerowa