Źródło- Szczelina
-
DST
116.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
O istnieniu tej jaskini dowiedziałam się z nieocenionego Jurajskiego Forum Dyskusyjnego. Jaskinia ciekawa, mało znana i będąca ewenementem na Jurze.
Gdy powiedziałam o niej Krzyśkowi zapalił się do niej bardziej nawet, niż ja. Zakupił niezbędne dla jej penetracji kalosze, zamocował na rower bagażnik i sakwy (za czym nie przepada) i dał się namówić na wyjazd o nieco wcześniejszej porze niż zwykle, bo o 8.30 (za czym tym bardziej nie przepada).
Rano pogoda śliczna, ptaki świergolą jak oszalałe, niebo bez jednej chmurki, jedzie mi się świetnie na wąskich oponkach świeżo dopompowanych (czy muszę dodawać przez kogo?). Bajka. Po drodze spotykamy mnóstwo rowerzystów. Wielu z nich jedzie na zawody do Janowa. Spotykamy też przemiłego znajomego - Zbyszka i jego kolegę - Piotrka. Od słowa do słowa, okazuje się, że oni także interesują się jaskiniami. Zaproponowali, że pokażą nam otwory jaskiń: Wiernej i Wiercicy. Z ochotą przystaliśmy na to i pojechaliśmy do Ostrężnika. Ciekawe zwiedzanie, które z pewnością będzie miało ciąg dalszy.
Zbyszek i Piotrek przy otworze jaskini.
Trzeba było jednak rozstać się z miłymi towarzyszami, żeby zrealizować swój cel.
Jaskinia Szczelina- Źródło mieści się w Lelowie. Wody z niej wypływające zasilają rzekę Białkę. Przed wejściem błotnisty teren bogaty we florę i faunę. Gdy kątem oka dostrzegłam żabę, rzecz jasna ruszyłam za nią z aparatem. Niestety błoto okazało się zdradliwe i wciągnęło mi nogę powyżej kalosza. Szczęśliwie druga noga znalazła jakieś podparcie i udało mi się zaraz wygramolić. No, ale zostałam z kaloszem pełnym błota :D :D :D
Opłukałam nogę, kalosza, skarpetę i nieco zmokła ruszyłam z powrotem do jaskini.
W korytarzach jaskini płynie czysta, źródlana woda, mącona jedynie naszymi krokami.
Jaskinia zbudowana z piasków, na ścianach widać kolejne warstwy, niektóre zabarwione na czerwono, zapewne związkami żelaza.
Wewnątrz ze zdziwieniem natykam się na nietoperza. Przecież to już wiosna, a u wylotu jaskini mnóstwo owadów. Jakiś leniuch? Mała "sesja fotograficzna" nie robi na nim żadnego wrażenia.
Dalsza część korytarza jest wąska, a ja nie mam ciuchów na zmianę. Zostawiam ją więc Krzarze, a sama ruszam w stronę światła. Po wyjściu widzę, że zaczynają dziać się niepokojące rzeczy: jakiś przelotny deszczyk, dalekie odgłosy burzy, szare niebo. Gdy Krzysiek wychodzi, nad nami wisi już czarna chmura. Postanawiamy przeczekać pod podcieniami w rynku. Po dziesięciominutowym deszczu przejaśnia się. Ruszamy. Ujechaliśmy ze trzy kilometry, znowu pada. Chowamy się pod wiatą. To już ulewa. Po półgodzinnym oczekiwaniu znów się przejaśnia i znów ruszamy. No tym razem, to nas dopada naprawdę- leje jak z cebra, a my bez możliwości schronienia. Wkrótce robi mi się wszystko jedno, dopóki deszcz i bryzgi wody spod kół nie sprawiają, że przestaję widzieć po czym jadę, a więc znów jakaś wiata i przeczekiwanie najbardziej gwałtownych opadów. Jednak w mokrych ciuchach zimno, lepiej więc jechać. Za Janowem coraz ładniej, im bliżej Czewki tym bardziej sucho, od Olsztyna nawet śladu kałuż.
A teraz aspirynka, ciepły, suchy domek i wspominanie niedawnej przygody :)
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
Pozdrawiam :)
Jaskinię znam od dzieciństwa, jak to tubylec. Kilka lat temu została posprzątana, w pewnym momencie ludziska zrobili tam sobie zsyp :(
Jest jeszcze jedno interesujące źródło obok Lelowa - Zimnąca, choć trudno je samemu znaleźć. Jest też wiele źródeł pulsacyjnych, jeszcze trudniej dostępnych, za to bardzo ciekawych.
Dobrym pomysłem może być spływ pontonowy /wypożyczalnia na miejscu/ Białką 3 km = 1,5 godziny, ale za to widoczna fajna zielona dzicz.
Dajcie znać jak będziecie jeszcze kiedyś w Lelowie. Spróbuję pomóc.
Mam nadzieję, że aspirinka rozgrzała Cię i obyło się bez choroby?
Pozdrawiam
Gratuluję pasji!
Kolejna świetna wyprawa... :)