Między nami, jaskiniowcami...
-
DST
34.00km
-
Teren
15.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
No, spodobało się łażenie po dziurach. Dziś kolejna, łatwa, a zarazem bardzo atrakcyjna jaskinia na Zielonej Górze. Zdjęcie przy wejściu. Nasze cienie już tam są.
W jaskini ktoś był. Spotkani ludzie okazali się być nie lada znawcami. Nie tylko zaimponowali nam wiedzą o jaskiniach, ale i o ich faunie. Odnaleźć nietoperze w jaskini to może nie takie trudne, ale nazwać ich gatunki, nazwać znajdującą się obok ćmę. No, na to trzeba fachowca. Po krótkiej, lecz bardzo ciekawej rozmowie nasi nowi znajomi udali się w dalszą drogę do (zwykle zamkniętej) Jaskini Maurycego.
Zostaliśmy sami, skierowaliśmy się w głąb jaskini.
Naszym oczom ukazują się stalagnaty, z których słynie ta jaskinia.
Na mokrych skałach łatwo jest się poślizgnąć. Na szczęście ukształtowanie terenu jest dość bezpieczne i raczej płaskie.
Zachwyca bogactwo faktur.
Krzysiek oczywiście znalazł jakąś dziurę do której dostęp był bardziej ambitny.
Mnie wystarczała uroda tego, co łatwo dostępne.
To już światło otworu wyjściowego. Wędrówka po jaskini, choć krótka, była bogata we wrażenia. Teraz na rowery i powrót terenem do miasta.
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
Zwiedziliśmy mnóstwo jaskiń, ale zawsze z przewodnikiem a tu takie rarytasy:)
Ach, pozazdrościć takich terenów i możliwości! :)
A teraz jaskinie udostępnili do ruchu turystycznego czy jak?