Kacwin - dzień dziewiąty
-
DST
43.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciemne chmury w miejscu, gdzie powinny być Tatry nie wróżą nic dobrego.
Z rana pokręciłam trochę po Kacwinie, sfotografowałam wodospady na Kacwince, potem skierowałam się nad zalew.
Gdy dojechałam do jeziora deszcz już padał. Zjadłam lody, pomarudziłam i wybrałam się na zamek, którego jeszcze w środku nie zwiedzałam.
Rozpadało się nieźle.
Kto spał w tym łożu? Właściciele zamku się zmieniali, a może mebel trafił do ekspozycji z innego miejsca?
Tu przynajmniej widno, można się przyjrzeć eksponatom.
Lochy z obowiązkowym duchem.
Spojrzenie z góry na dziedziniec.
Widok na zaporę.
No i w międzyczasie się rozpogodziło. Jadę przez zaporę do Sromowic. Tam zostawię na dole rower i wybiorę się czerwonym szlakiem na przełęcz Trzy Kopce.
Szlak błotnisty, ślisko. Przez całą drogę wzwyż nie spotkałam ani jednej osoby.
Spokój, las, góry.
Wracam do Kacwina. Tam, gdzie powinny być Tatry znów szare chmury.
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze