Kacwin - dzień szósty
-
DST
79.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed wyjazdem dostałam wiadomość od Alistar. Polecała mi zwiedzanie trzech miejsc. Dziś pora na dwa z nich: Rezerwat Białej Wody i Wąwóz Homole.
W nocy znów lało. Rano góry parowały.
Jechałam znów wzdłuż przełomu Dunajca. W głębokim cieniu było chłodno, choć dzień zapowiadał się upalny.
Rezerwat Białej Wody odnalazłam bez trudu.
Strumień, mostki, nastrojowe wierzby,
skałki, piękne modrzewie,
trochę słońca, trochę cienia, spokojna, wygodna droga - uroczo.
Przegapiłam miejsce, gdzie kończy się rezerwat i zapędziłam się na męczący podjazd. Po jakimś czasie zorientowałam się, że coś jest nie tak, brnęłam jednak dalej, ciekawa, gdzie droga mnie doprowadzi.
Zatrzymał mnie dopiero widok błotnistej drogi, rozjeżdżonej przez ciężki sprzęt. Zarządziłam odwrót.
Pora na Wąwóz Homole. Po schodach jeździć nie umiem ;) rower zostawiłam więc na dole i ruszyłam z buta.
Zupełnie inny charakter niż w poprzednim rezerwacie. Urwiste zbocza, dość stromo, bez poręczy i schodów nie byłoby łatwo.
Alistar dzięki! Twoje rady były strzałem w dziesiątkę :)
W drodze powrotnej znów Szczawnica. Jadę spokojną trasą Nad Grajcarkiem.
I znów ten cudny Dunajec. Strome zbocza jedne mocno oświetlone, inne w głębokim cieniu.
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
W Wąwozie Homole tez nie było schodów, po prostu trzeba się było powspinać... Jakoś ładniej było...
Ale cieszę się, bo pięknie sfotografowałaś wycieczkę, a ja... mam ochotę pojechaćc tam po latach :)