anwi prowadzi tutaj blog rowerowy

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:877.00 km (w terenie 80.00 km; 9.12%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:73.08 km
Więcej statystyk

Wielka(?) dziura

  • DST 87.00km
  • Teren 15.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 maja 2011 | dodano: 02.05.2011



Tego dnia Krzara miał bogate plany rodzinne, wybrałam się więc sama. Wymyśliłam, że pokręcę się po leśnych ścieżkach tempem emeryckim, do woli podpatrując wszystko to, co kwitnie, zieleni się, fruwa, pełza, świergoli...



Kwiatów coraz większa rozmaitość.
Poletko pierwiosnkowe.



Leśny fiołek.
Wkrótce jednak zaczęłam marznąć. Może dzień nie był taki chłodny, lecz ja ubrałam się nazbyt optymistycznie. Stwierdziłam, że jeśli wjadę na asfalt, to łatwiej będzie mi osiągnąć rozgrzewające tempo jazdy, a i słoneczko może mnie dopieści. Przypomniało mi się co mówił znajomy, że spuszczono wodę ze stawu Amerykan i w tym miejscu jest teraz wielka dziura. Ruszyłam więc do Złotego Potoku.



Po drodze, w Olsztynie zatrzymałam się przy pozostałościach po spalonym budynku. Nie wiem, co to był za budynek.



Tak już się przyzwyczaiłam do tego widoku tej ruinki, że dla mnie wrosła już w olsztyński krajobraz.



No i to już Amerykan. Wielka dziura? Wielka dziura to jest koło Bełchatowa. A ta na pół wyschnięta kałuża? No, owszem - czegoś tu brak.
W Janowie placek po węgiersku w ulubionej knajpce i powrót.



Jeszcze po drodze zahaczyłam o Góry Towarne.



Jeszcze kolejne kwiatki i kolejny wypadzik rowerowy dobiegł końca.


Kategoria wycieczka rowerowa

Przez różowe okulary

  • DST 154.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 1 maja 2011 | dodano: 01.05.2011



Dobra, przyznaję bez bicia: pomarańczowe, nie różowe. Mój nowy nabytek. Z Lidla. Rzeczywiście w zacienionych miejscach poprawiają widoczność, a przy tym świat wygląda weselej. Odcienie zieleni są tak jaskrawe, że początkowo nie mogłam się przyzwyczaić (kicz?), lecz wkrótce spodobało mi się, bo jakby dzień taki bardziej słoneczny.
Dziś wybraliśmy się z Krzyśkiem w objazd kolejnego fragmentu Orbity. Plany były ambitne, mieliśmy ruszyć o siódmej rano, lecz deszcz opóźnił wyjazd. Skierowaliśmy się do Przystajni, potem przez Starokrzepice, Parzymiechy, Działoszyn, Pajęczno do Ostrołęki, gdzie zamyka się Orbita i stąd już prosto do domu. Nieoczekiwaną atrakcją okazał się obiad w Działoszynie. Szyld raczej nie zachęcał "Kebab, gyros".



Jednak okno wystawowe już zaintrygowało.



Wnętrze starannie udekorowane starociami i figurkami rzeźbionymi w drewnie.



Scenka z koniem zaprzęgniętym do furmanki to pewnie ulubiony motyw twórcy.



Meble stylowe, w oknach szydełkowe firanki, miło było tam posiedzieć.



W dniu beatyfikacji naszego papieża nie mogło zabraknąć i takiego akcentu.
Ten pomnik napotkaliśmy w Pajęcznie.
Za Pajęcznem nieco pobłądziliśmy, co zaowocowało dodatkowymi kilometrami.
Dokładniejszy opis trasy znajduje się u Krzary na blogu.


Kategoria wycieczka rowerowa