Współcześni rycerze jeżdżą na rowerze
-
DST
199.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
To dewiza jednego z moich znajomych. Po raz kolejny przekonałam się o jej prawdziwości. Już myślałam, że nie znajdę towarzystwa na wyjazd do Mosznej. Trasa długa, mało kto ma chęć pedalić 200km po to tylko, żeby powąchać kwiatki. Mój rowerowy przyjaciel zaplanował na ten weekend start na zawodach w Rudnikach. Byłam więc prawie pewna, że pojadę sama. Jednak nie. Krzara okazał się niezawodny. Zlitował się nad słabą niewiastą, dotkniętą ciężką cyklozą i wybrał się ze mną. Może po części powodowało nim zamiłowanie do pokonywania trudności, zaliczył w piątek ostry trening z synem, w sobotę 200km na rowerze, w niedzielę bieg na 13km. Jednak wyjazd zaplanował po swojemu - samochodem do Lublińca, stąd rowerami do Moszny i z powrotem.
Na samym początku niesamowite spotkanie. Omalże nie wpadliśmy na jelonka. Szkoda, że tego nie udało się utrwalić na zdjęciach. Dobrze, że gdzieś w głowie zapisują się filmy z takimi zdarzeniami. Później, przy jakiejś okazji, albo i bez, odtwarzają się ubarwiając szarą codzienność.
Obawiałam się, że w sobotę jazda szosami może być uciążliwa, ze względu na duży ruch samochodów, lecz było całkiem przyjemnie, a niektóre fragmenty drogi do Jemielnicy były wręcz przeurocze. Ulewne deszcze, które tak zaszkodziły ludziom dla roślin były korzystne. Zieleń teraz jest niezwykle soczysta, ma kolor urozmaicony i świeży, koi nerwy i cieszy oczy.
Tu już myślałam, że to Moszna. Pomyliłam się, to fragment bramy do pałacu w Dobrej, obecnie niedostępnego.
A to już Moszna, obfotografowywana ze wszystkich stron.
Azalie pachną i zachwycają barwami, choć już po trosze przekwitają.
Wnętrze pałacu.
Rododendrony odbijają się w parkowym strumyku.
Rododendrony.
Jeszcze kamienny uśmiech wilka...
...i już żegna nas brama z gladiatorami.
Ja tu jeszcze wrócę. Przez Opole i Bory Niemodlińskie :)
Kategoria wycieczka rowerowa