Suliszowice po raz kolejny
-
DST
87.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
A to dlatego, że chciałam zrobić zdjęcia buławnikom. Gdy odkryłam je tam przed tygodniem nie miałam swojego aparatu, co prawda Krzysiek użyczył mi swojego, ale to nie to samo. Aparat już odebrałam z naprawy. Ukruszone przewody zostały polutowane, kompakcik działa, jednak była i przykra wiadomość - silnik, który wysuwa i chowa obiektyw jest w złym stanie, a ponieważ i reszta mocno sfatygowana, to już i naprawiać nie warto. Czas kupić coś nowego. No właśnie, co? Jeszcze niczego nie wybrałam, może ktoś z BS mi poradzi?
Do Suliszowic jechałam przez Biskupice i Zaborze. Pogoda upalno - burzowa. Gdzieniegdzie ciemne chmury, parno.
Gdy wjechałam w teren zaatakowała mnie chmara owadów: komary, meszki, muszki i inne wampirki, jednak cel miałam konkretny, nie poddałam się tak łatwo.
Na miejscu jednak okazało się, że buławniki już przekwitły za to w cienistym lesie aż gęsto było od komarów.
Pochodziłam jeszcze trochę oglądając skałki, które tutaj wyglądają jak fragmenty potężnych murów i walcząc z fruwającymi insektami. Jednak doszłam do wniosku, że nie mam w tej walce żadnych szans i zarządziłam odwrót.
Z Suliszowic zjechałam do Siedlca. Tu przypomniało mi się jak bardzo smakował mi pstrąg przed tygodniem więc skierowałam się do Złotego Potoku.
Po posiłku powrót Aleją Klonową i znowu przejeżdżam przez Siedlec.
Jeszcze drobna mżawka po drodze do domu i złocisty izotonik dla złagodzenia skutków wampirzych ukąszeń.
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
Dodam ich fotki przy następnym wpisie.