Na Babią Górę
-
DST
65.00km
-
Teren
20.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ten sezon powoli lecz nieuchronnie przechyla się w stronę zimnych i krótkich dni oraz śliskich i grząskich nawierzchni warto byłoby więc ruszyć się gdzieś dalej niż do nieśmiertelnego Olsztyna czy Mstowa. Wspólne wyjazdy z Krzarą były w tym roku rzadkie i niedalekie. Zawsze decydowały względy zawodowe: albo zawody Nordic Walking, albo biegowe, albo rolkowe, a ja w związku z powyższym wciąż przeżywałam zawody (może nie miłosne, ale przynajmniej natury towarzyskiej). Tym razem względy zawodowe (te związane z pracą) uniemożliwiły realizację planów zawodowych (tych sportowych), na czym skorzystałam ja, zyskując towarzystwo na niedzielny wypad. Usłyszałam, że mam coś znaleźć, pod warunkiem, żeby było nie za daleko. Siadłam więc nad mapą i wymyśliłam - Babia Góra i pobliskie skałki. Powiedziałam o tym Krzyśkowi. Spojrzał na mapę i znalazł Babią Górę w okolicy. Lecz inną. Początkowo było to przyczyną nieporozumienia, wkrótce rzecz się wyjaśniła i trzeba było wybrać między jedną i drugą. Stanęło na mojej Babiej Górze, koło Przybynowa- raz, że ja też jestem baba, dwa, ze względu na skałki.
Po drodze spotykamy znajomych rowerzystów. Nie omieszkałam pochwalić się, że jadę na Babią Górę. Chyba im zaimponowałam ;)
Jechaliśmy dębowcówką, a potem zielonym szlakiem. Typowe jurajskie klimaty. Wciąż można tu znaleźć takie urokliwe chałupy i zabudowania gospodarcze.
Gdy znaleźliśmy się w pobliżu naszego celu teren zrobił się naprawdę dziki. Trzeba było już zejść z rowerów. Gęstwa kolczastych krzaków utrudniała dojście i przesłaniała widoki
Dotarliśmy do Mrowianki Większej. Ta skała warta była poniesionych trudów.
Ciekawe schronisko skalne.
I najciekawsze - jaskinia o której nigdzie nie ma informacji. Ślady w postaci świeżo usypanej ziemi, wiader itp świadczą o tym, że ktoś usiłuje poszerzyć jej korytarze. Tak byliśmy zadowoleni z naszego odkrycia, że zrezygnowaliśmy już z Babiej Góry. Nie ucieknie. Trzeba było wrócić do rowerów. Okazało się to wcale nie takie proste. Po dłuższym błądzeniu jednak się udało.
Na koniec fotka gałęzi jabłoni rosnącej przy skałce. Skąd ona tam się wzięła?
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
Kajman, u Moniki były jakieś chaszcze? :p pamięć mnie zawodzi? ;)
Najbardziej jednak podoba mi się w tym wpisie wyrafinowana gra słów. Jesteś mistrzynią klawiatury, Iwonko :-)))