Wszystkie drogi prowadzą na Górę Zborów
-
DST
93.00km
-
Teren
30.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pociągiem dojechałam do Zawiercia. Niby to blisko, ale wolałam więcej czasu przeznaczyć na włóczęgę w okolicach Skał Rzędkowickich, Podlesickich, Kroczyckich. Z Zawiercia wyprowadził mnie szlak rowerowy w stronę Pomrożyc.
W Pomrożycach za stawem skręciłam w bardzo przyjemny, żółty szlak.
We Włodowicach zatrzymałam się chwilę przy ruinach pałacu.
W Rzędkowicach skręciłam w polną drogę.
Towarzyszył mi widok na pasmo Skał Rzędkowickich.
Wjechałam w całkiem nieznane mi ścieżki.
Jednak wkrótce wyjechałam w centralnym miejscu - pod Górą Zborów.
W drodze na górę łąka pełna kwiatów.
Skałki na Górze Zborów. Może powinnam powiedzieć "na górze zbirów". Napadli, obłupili, kazali zapłacić 5 zł za bilet wstępu. Co to - dyskoteka, cyrk? Nie podoba mi się.
Widok ze schroniska skalnego.
Widok ze szczytu.
Jak tu się złościć w tak pięknych okolicznościach przyrody? Ładnie tu. Czysto. Kosze dyskretnie porozstawiane. Może coś dobrego z tych biletów wyniknie. Zobaczymy.
Amatorzy wspinaczki.
Dalej pojechałam szlakiem zielonym, który, niestety, gdzieś mi się zgubił. Za to złapałam motyla :)
Z leśnych dróżek wyjechałam w pobliżu Kostkowic, gdzie zauroczyły mnie kwitnące kaczeńce. Powrót przez Niegowę, Janów, Żuraw, Małusy.
Trzeba będzie ten pomysł powtórzyć z lepszą mapą i z Krzyśkiem. Pięknych ścieżek jest tam jeszcze sporo.
Kategoria wycieczka rowerowa
komentarze
Pozdrawiam :)
Wieki nie widziałam kaczeńców!
Jak zwykle czytam z przyjemnością :)