anwi prowadzi tutaj blog rowerowy

Pod wiatr i z wiatrem

  • DST 105.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 lutego 2010 | dodano: 28.02.2010

Śnieg stopniał. W związku z tym odwołano zawody biegówkowe, a ja zyskałam towarzystwo na niedzielne rowerowanie w osobie nieocenionego Krzary. Pojechaliśmy w stronę Woźnik i Koszęcina po drodze zahaczając o pałac w Czarnym Lesie.
Dzień był słoneczny i ciepły. Jazdę utrudniał tylko silny wiatr wiejący w twarz.
Woda jeszcze skuta lodem, pewnie i ziemia głęboko zmarznięta.
W Piasku, w hotelu-pałacyku wydaje się, że wciąż jeszcze króluje zima.
W Koszęcinie wstąpiliśmy do herbaciarni na tyłach pałacu. Poznaliśmy tam uroczą panią Basię, która nie tylko uraczyła nas smacznym i tanim posiłkiem ale także, a może przede wszystkim barwnymi opowieściami o zespole Śląsk, w którym jako tancerka i śpiewaczka występowała przez długie lata. Żal było przerywać te opowieści, no ale "komu w drogę temu czas..." Na zdjęciu lalka z pełnej wdzięku kolekcji pani Basi.
Droga powrotna była z górki i z wiatrem, ani się obejrzałam a już byliśmy w Konopiskach. Dzień jeszcze młody, odbiliśmy więc przez Aleksandrię w stronę Blachowni, potem na cmentarz w Kawodrzy i do domu. Dzień udany, pełen wrażeń i wreszcie w pełni "rowerowy".


Kategoria wycieczka rowerowa


komentarze
alistar
| 21:38 poniedziałek, 1 marca 2010 | linkuj Ależ wycieczka!!! :)
Uroczo ten pałacyk wygląda :)
Czy Pani Basia dużo ma tych lalek?
Yacek
| 07:58 poniedziałek, 1 marca 2010 | linkuj Mnie też zdarzyło się być wczoraj w Czarnym Lesie. Musieliśmy się rozminąć. Myślałem też o Koszęcinie bo chciałem sprawdzić czy przebiśniegi już kwitną w parku ale wiatr mnie skutecznie odstraszył. Tym bardziej gratuluję dystansu. Mnie coś się nie chce ostatnio za bardzo kręcić a jeśli już gdzieś wyskoczę to te 50 km to maksimum.
Pozdrawiam!
k4r3l
| 06:47 poniedziałek, 1 marca 2010 | linkuj super dystans! a przy halnym to wiadomo, na pewno nic nie słychać - ja dopiero po nastu kilometrach usłyszałem, że mam łańcuch nie posmarowany:) no i jadąc pod górę stoi się w miejscu :) a gdy dmuchnie zboku, to wiadomo, co się dzieje:)
anwi
| 06:11 poniedziałek, 1 marca 2010 | linkuj Niradharo, te moje sto kilometrów pewnie wymagały mniej wysiłku niż Twoje 95. Nawet nie wyobrażam sobie, jak to jest jechać w halnym wietrze na górskich podjazdach.
niradhara
| 05:49 poniedziałek, 1 marca 2010 | linkuj Gratulacje, pierwsza setka w tym roku! Skoro tak jeździsz w zimie, to ciekawe, co będzie dalej?
Kajman
| 21:53 niedziela, 28 lutego 2010 | linkuj Widać, że marzec za pasem, panie liczko do słoneczka wystawiają:)
Nas dzisiaj wiatr nauczył pokory:(
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]