Dolinki, dzień pierwszy
-
DST
69.00km
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dolinki Podkrakowskie - kilkanaście lat temu to był mój pierwszy dalszy wyjazd. Samotny, na tandetnym rowerze, ale objechałam te najbardziej znane w jeden dzień i wpadłam, i tak już jeżdżę i jeżdżę, sama czasem się zastanawiam kiedy mi przejdzie.
Jak wtedy, pojechałam pociągiem do Krzeszowic lecz stamtąd skierowałam się nie na Eliaszówkę lecz przez Czatkowice na Dębnik, gdzie chciałam obejrzeć stare kamieniołomy.
Kamieniołomy ciekawe, jednak zdjęcia wyszły słabo bo ranek był mglisty i pochmurny.
Dalej wąwozem Zbrza do kamieniołomu Dubie.
Z Dubia w stronę Dolinki Będkowskiej, gdzie miałam nadzieję znaleźć nocleg.
Brandysówka - miejsce zwykle okupowane przez amatorów wspinaczki ale i dla mnie coś się znalazło.
30zł za noc w samym sercu Dolinek, pod Sokolicą to prawdziwa gratka zwłaszcza, że miałam sama dla siebie pokój dwuosobowy.
Nocleg zaklepany można było dalej pobrykać.
Dalej była jazda bez ładu i składu za to z językiem wywieszonym do pasa. Zmęczyłam się, nie powiem.
Trzeba był zajrzeć w Dolinę Prądnika.
Dotarłam tam niebieskim szlakiem, nie najlepszy wybór na rower ale spacer ładny w pobliżu Bramy Krakowskiej.
Jeszcze drewniany kościół w Modlnicy i trochę błądzenia w drodze powrotnej.
Kategoria wycieczka rowerowa